18 maja 2004 roku w pierwszym finałowym meczu Pucharu Polski, Lech Poznań wygrał na własnym boisku z Legią Warszawa 2:0. Obie bramki dla Kolejorza strzelił wówczas Piotr Reiss.
Dwa tygodnie później, dokładnie 1 czerwca, Lech jechał na Łazienkowską by obronić dwubramkową zaliczkę. Trener Czesław Michniewicz na to spotkanie delegował identyczną jedenastkę jak w pierwszym meczu. W bramce stał Waldemar Piątek. Linię defensywną tworzyli Paweł Kaczorowski, Bartosz Bosacki, Zbigniew Wójcie i Rafał Lasocki. W środku pola zagrali Łukasz Madej, Maciej Scherfchen, Piotr Świerczewski oraz Michał Goliński. Za strzelanie goli odpowiedzialni byli natomiast Piotr Reiss i Zbigniew Zakrzewski.
Plany taktyczne szkoleniowca Kolejorza popsuła kontuzja Zakrzewskiego, którego już w 16 minucie musiał zmienić Rafał Grzelak. Do przerwy na tablicy świetlnej utrzymywał się jednak korzystny dla Lecha bezbramkowy remis. Stroną przeważającą byli gospodarze, ale lechici potrafili groźnie skontrować. Dodatkowych rumieńców mecz nabrał w 68 minucie. Rzut karny wykorzystał Piotr Włodarczyk i Legii brakowało już tylko jednego trafienia by doprowadzić do dogrywki.
Heroiczna walka poznaniaków jednak im się opłaciła. Świetna postawa Waldemara Piątka w bramce i ofiarna gra całej drużyny pozwoliły utrzymać jednobramkową przewagę w dwumeczu do końca. Dla Lecha Poznań wygranie Pucharu Polski w 2004 roku było pierwszym sukcesem od jedenastu lat. Radość poznaniaków była olbrzymia i zauważalna już na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej.
Prawdziwa feta czekała na lechitów dopiero w Poznaniu. Stary Rynek pękał w szwach i tłumy kibiców czekały na przybycie ekipy Kolejorza. Ta zawitała do Poznania w specjalnym piętrowym autobusie, a następnie pojawiła się na Poznańskiem Ratuszu. To był niezapomniany wieczór w stolicy Wielkopolski. Na następny taki trzeba było czekać sześć lat.
Zapisz się do newslettera