- To będzie dla nas najtrudniejszy wyjazd - mówił jeszcze przed meczem z Górnikiem Zabrze trener Kolejorza, Franciszek Smuda i faktycznie był to jeden najtrudniejszych meczów Kolejorza w tym sezonie. Walczący o utrzymanie rywale od pierwszej minuty grali z ogromną determinacją i agresją. Nie zostawiali lechitom zbyt dużo miejsca do rozgrywania piłki, sami groźnie atakowali i to dużą ilością zawodników. Często do akcji ofensywnych włączali się bowiem boczni obrońcy Grzegorz Bonin i Adam Marciniak. Groźniejsze sytuacje stwarzali sobie jednak lechici. Już w 6 minucie sam na sam z bramkarzem gospodarzy znalazł się Robert Lewandowski, ale jego uderzenie z ostrego kąta Sebastian Nowak zdołał odbić nogami. Chwilę później fatalny błąd popełnił Damian Gorawski, który zagrał piłkę w pole karne wprost pod nogi... Ivana Djurdjevića. Serb natychmiast podawał do wbiegającego na siódmy metr Hernana Rengifo, ale Peruwiańczyk nie sięgnął piłki. Górnik mimo, że atakował często to nie stwarzał sobie jakiś klarownych okazji do zdobycia bramki. Taką mieli natomiast przed przerwą jeszcze raz lechici. Po szybkiej kontrze Rengifo świetnym podaniem obsłużył Lewandowskiego, ale napastnik Kolejorza zbyt mocno wypuścił sobie piłkę o Nowak zdążył z interwencją.
Po przerwie znów lekką przewagę uzyskali Zabrzanie. Najpierw groźnie uderzał Przemysław Pitry, ale Krzysztof Kotorowski poradził sobie z interwencją. Nic do powiedzenia nie miał natomiast cztery minuty później, kiedy to na fantastyczne uderzenie z dystansu zdecydował się Marciniak. Po strzale obrońcy Górnika piłką tuż pod porzeczką wpadła do bramki. Gospodarze początkowo chcieli chyba pójść za ciosem, bo starali się dalej atakować, jednak z biegiem czasu inicjatywę przejmowali podopieczni Franciszka Smudy, a ostatni kwadrans należał już zdecydowanie do poznaniaków. W 74 minucie groźnie zza pola karnego uderzał Murawski, ale Nowak czubkami palców przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę później niezłą okazję miał wprowadzony na boisko Sławomir Peszko, ale z ostrego kąta uderzył w boczną siatkę. Kolejorz walczył do końca i już w doliczonym czasie gry udało się wyrównać. W pole karne z prawej strony boiska mocno wstrzelił piłkę Peszko, a tam na trzecim metrze w ogromnym zamieszaniu do własnej bramki trafił Paweł Strąk. Lechici choć mieli jeszcze ochotę powalczyć o całą pulę, to na kolejne akcje nie starczyło po prostu czasu i tym razem poznaniacy musieli zadowolić jednym punktem.
Górnik Zabrze - Lech Poznań 1:1 (0:0)
Bramki: 54. Adam Marciniak - 90. Paweł Strąk (sam)
Żółte kartki: Sebastian Nowak, Adam Danch - Hernan Rengifo, Tomasz Bandrowski, Grzegorz Wojtkowiak.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów 17.000 (1950 Lecha)
Górnik Zabrze: Sebastian Nowak - Grzegorz Bonin, Adam Banaś, Michał Pazdan, Adam Marciniak - Damian Gorawski, Paweł Strąk, Adam Danch, Mariusz Przybylski, Przemysław Pitry (87. Piotr Madejski) - Robert Szczot (90. Marius Kizys).
Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Ivan Djurdjević - Semir Stilić, Dimitrije Injac (61. Sławomir Peszko), Rafał Murawski, Tomasz Bandrowski - Hernan Rengifo, Robert Lewandowski
Zapisz się do newslettera