Podczas sobotniego meczu Lecha z Górnikiem, INEA Stadion odwiedził niezwykły gość. Andrzej Patałas jest strażakiem-ochotnikiem, który ponad miesiąc temu uległ poważnemu wypadkowi. Nasz bohater został porażony prądem podczas jednej z akcji ratunkowych po nawałnicy.
Podczas sobotniego meczu Lecha z Górnikiem, INEA Stadion odwiedził niezwykły gość. Andrzej Patałas jest strażakiem-ochotnikiem, który ponad miesiąc temu uległ poważnemu wypadkowi. Nasz bohater został porażony prądem podczas jednej z akcji ratunkowych po nawałnicy, która przechodziła nad Wielkopolską.
Andrzej Patałas poza tym, że jest strażakiem-ochotnikiem z Głuszyny, jest też wiernym kibicem Kolejorza. Na swoim koncie ma kilkadziesiąt wyjazdów, pamięta czasy gry w II lidze i… debiut w barwach Lecha Poznań Krzysztofa Kotorowskiego!
Sam Kotor wręczył naszemu gościowi po meczu trykot opatrzony autografami zawodników pierwszej drużyny, a przez cały czas spędzony przy Bułgarskiej towarzyszył mu Zastępca Prezydenta Miasta Poznania, Mariusz Wiśniewski.
Kilka tygodni temu Patałas wrócił do pracy ochotnika po poważnym wypadku, któremu uległ w czasie gaszenia pożaru po jednej z sierpniowych nawałnic. W sobotę był na INEA Stadionie i opowiedział o swojej kibicowskiej pasji.
Z Kolejorzem jesteś już od wielu lat. Jak zapamiętałeś swoje pierwsze spotkania przy Bułgarskiej?
Na pierwszym meczu Kolejorza byłem w wieku siedmiu lat. Było to w 1998 roku, kiedy Lech Poznań mierzył się z IFK Goteborg. Podczas tamtego spotkania najbardziej utkwiło mi pożegnanie z Poznaniem Macieja Żurawskiego. Potem nastąpiła chwilowa przerwa, bo byłem dzieciakiem i nie było takiej możliwości, żebym był obecny na każdym spotkaniu.
Moja przygoda z Lechem zaczęła się na dobre, kiedy zespół spadał do II ligi. Wtedy nie tylko byłem na każdym meczu przy Bułgarskiej, ale też jeździłem na wyjazdy. Za Kolejorzem przemierzyłem prawie całą Polskę, byłem na ponad czterdziestu wyjazdach. Zdarzyło się nawet, że w ciągu jednego tygodnia dwukrotnie byłem na Łazienkowskiej. Raz kiedy Lech grał z Legią w Pucharze Polski, chwilę później kiedy obie drużyny mierzyły się w lidze.
Który mecz najbardziej utkwił Ci w pamięci?
Trochę było tych meczów i trudno wybrać mi ten jeden, najważniejszy. Na pewno pamiętam finał Pucharu Polski rozgrywany w Chorzowie, na który ze stolicy Wielkopolski pojechało 9,5 tysiąca kibiców. Pełne pociągi, przemarsz kibiców z dworca kolejowego na stadion. To było coś pięknego widzieć niebiesko-białe morze za sobą. Pamiętam również mecz w Bydgoszczy, też w finale Pucharu Polski i piękną bramkę Dimitrje Injaca. Szkoda tylko, że wtedy przegraliśmy z Legią i nie zdobyliśmy trofeum.
Były też bardzo ciekawe i długie wyjazdy do Łęcznej, czy Białegostoku. Za Kolejorzem przemierzało się wiele setek kilometrów. Pamiętam też mecz Lecha z Cracovią, w którym w obliczu kontuzji Waldemara Piątka zagrał Krzysiek Kotorowski.
Czy w najbliższym czasie też wybierasz się na jakieś wyjazdowe spotkanie Kolejorza?
Niestety na razie nie ma takiej możliwości, ponieważ mam problemy ze zdrowiem. Miesiąc temu w czasie pracy trochę się ono nadszarpnęło, ale jest już coraz lepiej i cały czas walczę, żeby wrócić do pełni sił. Może jak wydobrzeję to uda mi się jeszcze gdzieś pojechać.
Jestem strażakiem-ochotnikiem. Tam się idzie z pasji, bo to nie jest praca zarobkowa, tylko wolontariat. Ja jestem w straży przede wszystkim dlatego, żeby nieść pomoc innym ludziom.
Zapisz się do newslettera