Kilkanaście minut po powrocie ze sparingu z Ujpestem Budapeszt trenerzy oraz sztab medyczny wbiegli na boisko, aby zmierzyć się we wcześniej zaplanowanej gierce. Drużyna dowodzona przez prezesa Piotra Rutkowskiego musiała uznać wyższość zespołu kierownika Mariusza Skrzypczaka.
Zespół prezesa świetnie rozpoczął mecz. Już po kilku minutach prowadził aż 4:0 i pewnie zmierzał po wygraną. W ataku dobry mecz rozgrywał Piotr Rutkowski, w środku pola trener Nenad Bjelica, a defensywą dyrygował Maciej Smuniewski. To jednak nie wystarczyło do tego, aby utrzymać wysokie prowadzenie.
Nikt, włącznie z przyglądającymi się rywalizacji piłkarzami Lecha, nie spodziewał się tego co się stanie za chwilę. Kolejne pięć bramek strzelali rywale. I nagle, dość niespodziewanie, drużyna prezesa musiała gonić wynik spotkania. Przegrywała bowiem 4:5.
Świetnie w bramce drużyny kierownika spisywał się klubowy lekarz dr Paweł Cybulski. Umiejętności nie można też ujmować drugiemu golkiperowi Maciejowi Łopatce. Obaj mieli pełne ręce "roboty". Po ostatnim gwizdku powody do zadowolenia miał jednak ten pierwszy.
Jeszcze na trzy minuty przed końcem spotkania zespół prezesa miał świetną okazję do tego, aby doprowadzić do remisu. Chwilę później rywale przeprowadzili kontratak, który zakończył się bramką na 8:6. To trafienie jednoznacznie rozwiało wątpliwości. Zespół kierownika z boiska schodził w roli zwycięzcy.
ŻÓŁCI: Piotr Rutkowski, Nenad Bjelica, Maciej Smuniewski, Andrzej Kasprzak, Maciej Łopatka, Mateusz Szymandera
GRANATOWI: Mariusz Skrzypczak, Robert Stachura, Paweł Cybulski, Rene Poms, Martin Mayer, Andrzej Dawidziuk
Zapisz się do newslettera