Zespół Fredrikstad to wicemistrz Norwegii, gdzie jednak gra się systemem wiosna-jesień. W tym sezonie rywal Kolejorza nie radzi sobie już tak dobrze i po 19 kolejkach zajmuje dopiero 12 miejsce w tabeli - Nie sądzę, żeby sytuacja Fredrikstad w lidze miała jakiekolwiek przełożenie na ich postawę w Lidze Europejskiej. Dla nich te mecze to będzie z pewnością ważne wydarzenie, więc nie sądzę, żeby jako priorytet wyznaczali sobie walkę w lidze - mówi trener Lecha, Jacek Zieliński.
Poznaniacy mieli już okazję oglądać w akcji FFK - To zespół grający solidnie w obronie, ale przede wszystkim prezentują się dobrze w ofensywie. Mają trzech ciekawych napastników. Najgroźniejszy wydaje się Brazylijczyk Everton. Całą grę ustawia pod siebie, ale jak już ma piłkę to jest bardzo niebezpieczny. Jest właściwie zwolniony z zadań defensywnych, cały czas jest pod grą, schodzi do środka po piłkę. Ciekawym zawodnikiem jest Celso Borgas. Do tego należy wspomnieć o wysokim Johannsonie, który jest bardzo groźny przy stałych fragmentach gry - wylicza szkoleniowiec Kolejorza.
Lechici za sobą mają już mecz o Superpuchar Polski. Mimo zwycięstwa i efektownego początku sezonu trener Zieliński zwraca uwagę, że w grze jego podopiecznych jeszcze kilka rzeczy trzeba poprawić - Mamy dużo wniosków po ostatnim meczu. Pomimo tej całej euforii, trzeba przyznać, że nie wszystko funkcjonowało tak jak byśmy tego chcieli. W naszej grze było jednak sporo mankamentów, które musimy wyeliminować - mówi trener. W składzie Kolejorza nie można spodziewać się jednak zbyt wielu zmian. Co ważne po starciu z Wisłą w zespole nie ma żadnych kontuzji. Ból palca stopy odczuwał jedynie Sławomir Peszko, ale we wtorek normalnie trenował już z zespołem. Ustawienia na czwartkowe spotkanie szkoleniowiec poznaniaków nie chce na razie zdradzać - Dopiero w czwartek zespół dowie się w jakim składzie wyjdziemy na mecz z Norwegami. Nie jestem jednak zwolennikiem robienia jakiś rewolucji - mówi Zieliński.
Zapisz się do newslettera