Feyenoord w tym sezonie spisuje się poniżej oczekiwań. Po 15 kolejkach zajmuje dopiero 12 miejsce w lidze, przegrał również wszystkie mecze grupowe w Pucharze UEFA. To na pewno nie zadowala kibiców i włodarzy klubu, którzy na De Kuip ściągnęli takie gwiazdy jak Roy Makaay czy Giovanni van Bronkchorst - Nie sądzę, żeby przed tym spotkaniem zamieszali jakoś znacznie w składzie. Co prawda ten mecz dla nich nie ma stawki, ale grają przecież o prestiż. Jak to wygramy to po meczu Holendrzy będą mówić Jak przegrywamy z Polakami, to gdzie jest nasza piłka?" - mówi trener Lecha, Franciszek Smuda.
Kolejorz do Rotterdamu pojedzie w niemal najsilniejszym składzie. Trener Smuda nie ma do dyspozycji tylko przechodzących do dłuższego czasu Łukasza Białożyta i Luisa Henrqueza. Dziś w trening wszedł już Dimitrije Injać i jutro również znajdzie się na pokładzie samolotu, którym lechici udadzą się do Holandii. Serb nie trenował jednak normalnie od dwóch tygodni, zatem spotkanie rozpocznie raczej na ławce rezerwowych, a w podstawowym składzie na środku pomocy zagrają Rafał Murawski i Tomasz Bandrowski. Szkoleniowiec Kolejorza zapewnia, że jego zespół wytrzyma presję - Naszym atutem jest to, że swoje już zrobiliśmy. Mieliśmy awansować do grupy i wcale nie byliśmy kelnerami", bo wszystkim rywalom daliśmy się we znaki. Nie mamy nic do stracenia, musimy ten mecz wygrać. Nie chce kalkulować czy jedną, czy dwoma bramkami. Jesteśmy wypoczęci i myślę, że w środę wszystko będzie dobrze funkcjonowało - mówi Smuda.
Feyenoord w tym sezonie prześladują kontuzje. Poważne urazy leczą De Cler, Landzaat, De Guzman i Thomasson. W meczu z Lechem pod znakiem zapytania stoi występ Hoflanda i Van Bronckhorsta. Na swoją szansę liczy zatem młody Polak, Michał Janota, który co prawda nie znalazł się w kadrze meczowej na spotkanie z AZ Alkmar, jednak do osiemnastki" na pojedynek z Kolejorzem ma szanse się załapać.
Zapisz się do newslettera