Raz w historii mecz Lecha Poznań z Koroną Kielce nie doszedł do skutku. W marcu 2006 roku sędzia Robert Werder z Warszawy odwołał mecz ówczesnej Orange Ekstraklasy ze względu na zły stan boiska.
Godzinę przed planowanym rozpoczęciem spotkania kapitan Lecha Piotr Reiss przekazał arbitrowi pismo z prośbą o przełożenie spotkania na inny termin. Według zawodników Kolejorza gra na grząskim boisku zagrażała zdrowiu piłkarzy. Sędzia spotkania przychylił się do prośby zawodników Kolejorza i zgodził się na przełożenie meczu na inny termin.
- Po zapoznaniu się ze stanem murawy, szczególnie na polach karnych i pod bramkami, stwierdziłem, że zapadanie się po kostki w grząskiej mazi może doprowadzić do groźnych kontuzji. Po kilkunastu minutach ewentualnej gry w takich warunkach musiałbym przerwać mecz, gdyż stan boiska byłby jeszcze gorszy - tłumaczył wtedy arbiter spotkania Robert Werder. - Zabiegi gospodarzy m.in. wysypanie trocin w najbardziej grząskich miejscach nie pomogły. Dlatego uznałem, że w takich warunkach nie można rozgrywać spotkania - dodawał.
Spotkanie z Koroną Kielce doskonale pamięta ówczesny kapitan Kolejorza, Piotr Reiss. - Pamiętam, że przyjechaliśmy na stary stadion Korony Kielce. Murawa była w fatalnym stanie, kompletnie nie nadawała się do gry. Rywalom bardzo zależało, żeby rozegrać ten mecz, ponieważ sprzedali sporo biletów. My natomiast nie chcieliśmy występować na takim boisku. Wiedzieliśmy, że od następnej kolejki Korona będzie rozgrywać mecze na nowym obiekcie. Chcieliśmy zagrać na dobrze przygotowanej murawie i ostatecznie rozegraliśmy spotkanie na nowym stadionie w późniejszym terminie - powiedział.
Ostatecznie mecz odbył się miesiąc później. Zakończył się podziałem punktów. Lechici prowadzili od 16. minuty po bramce Piotra Reissa. W drugiej połowie do wyrównania doprowadził Grzegorz Piechna.
Zapisz się do newslettera