Tymoteusz Puchacz znalazł się w szerokiej, 35-osobowej kadrze reprezentacji Polski, jaką Paulo Sousa powołał na marcowe mecze eliminacji do mistrzostw świata 2022. Z tego grona selekcjoner 15 marca wyłoni zawodników, którzy będą mogli wystąpić w meczach z Węgrami, Andorą oraz Anglią. - To dzięki grze pod skrzydłami trenera Żurawia zapracowałem na to powołanie. Doszukiwanie się w moich wypowiedziach zarzutów wobec trenera jest absurdalne - podkreśla obrońca Kolejorza.
Nowy selekcjoner polskiej reprezentacji zasiadł na trybunach stadionu przy ulicy Bułgarskiej podczas ćwierćfinałowego meczu Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa, by przyjrzeć się między innymi grze Puchacza, który już od dłuższego czasu był przymierzany do pierwszej kadry biało-czerwonych. Spotkanie z Rakowem zupełnie jednak Lechowi nie wyszło, niebiesko-biali ustępowali częstochowianom na murawie na każdym polu i przegrali zasłużenie 0:2, co w mocnych słowach w pomeczowym wywiadzie skomentował właśnie 22-letni obrońca, który pełnił w tym starciu rolę kapitana zespołu.
- Co mogę powiedzieć poza tym, że gramy słabo? Raków był dużo lepszy od nas piłkarsko i taktycznie. My graliśmy po prostu źle. W takiej sytuacji trudno jest błyszczeć na boisku. Jednostki nie wygrywają spotkań tylko zespół. My od początku sezonu nie możemy złapać formy i gramy źle. Myślę, że trzeba zacząć od tego, żeby powiedzieć sobie, że to wygląda fatalnie, wziąć się w garść i poprawiać grę. Nie skupiać się na wynikach, tylko wrócić do tego jak kiedyś graliśmy w piłkę, cieszyć się nią - skomentował Puchacz w ostrych słowach postawę zespołu w rozmowie z reporterką stacji Polsat Sport.
Jego słowa szybko zostały podchwycone przez inne media i były szeroko komentowane, a duża część tych komentarzy doszukiwała się w wypowiedzi obrońcy Kolejorza ukrytych zarzutów wobec trenera i przygotowanej przez niego taktyki.
- Nie wycofuję się ze swoich słów. Powiedziałem je, by wstrząsnąć drużyną, bo jesteśmy w stanie grać zdecydowanie lepiej i musimy szybko zacząć to robić - podkreśla Puchacz. - Doszukiwanie się jednak w mojej wypowiedzi zarzutów wobec trenera jest absurdalne. To trener Żuraw we mnie uwierzył, dał mi szasnę pokazania się w ekstraklasie i to pracując razem z nim rozwinąłem się na tyle, że dziś znalazłem się w szerokiej kadrze reprezentacji Polski. Tak to już jest, że naszym celem jest budowanie jedności w zespole, a inni próbują ją rozbijać, szukając sensacji, których nie ma - dodaje.
Do sprawy krótko odniósł się już także na konferencji prasowej przed meczem z Pogonią Szczecin szkoleniowiec Kolejorza. - Tymek przyszedł do mnie i powiedział mi, że ktoś napisał, że on ma pretensje do mnie, bo gramy źle i mamy problemy taktyczne. Powiedział mi: "Trener mnie zna, byłem zdenerwowany po meczu i mówiłem, co mi ślina na język przyniosła. Razem graliśmy dobrze i teraz razem musimy z tego kryzysu wyjść". Po takim meczu, jaki my zagraliśmy z Rakowem, można powiedzieć słowa, które potem są szeroko komentowane, ale nie chcę bardziej odnosić się do takich spekulacji - zakończył trener Żuraw.
Zapisz się do newslettera