Dariusz Dudka został dziś nowym zawodnikiem Kolejorza. Po dopełnieniu formalności kontraktowych defensywny pomocnik opowiedział o swoich planach na przyszłość, roli w zespole i wyborze numeru na koszulce. Zapraszamy do lektury.
Dariusz Dudka został nowym zawodnikiem Kolejorza. Po dopełnieniu formalności kontraktowych defensywny pomocnik opowiedział o swoich planach na przyszłość, roli w zespole i wyborze numeru na koszulce. Zapraszamy do lektury.
Trzyletni kontrakt oznacza, że Dariusz Dudka chce zakończyć karierę w Lechu Poznań?
- Życie przynosi różne rozwiązania i zobaczymy co się będzie działo za trzy lata. Jest to jednak prawdopodobne.
Na ile związanie się z Lechem było podyktowane osobą trenera Macieja Skorży, którego bardzo dobrze znasz?
- W dużej mierze. Ludzie, z którymi wcześniej pracowałem, namawiali mnie do podjęcia takiej decyzji.
Wchodząc do szatni Kolejorza jesteś jedynym graczem, który zna smak gry w Lidze Mistrzów. Poczuwasz się do roli nie tylko zawodnika, lecz również mentora jeśli chodzi o europejskie puchary?
- Zgadza się, przeżywałem już to we Francji i będę chciał to przekazać szczególnie młodym chłopakom, jeśli tylko nawiążemy kontakt i zapytają. To jedno z moich zadań, by tym młodym pomagać i wprowadzać ich do pierwszej drużyny.
Kojarzony jesteś jako zawodnik zadziorny i mający mocny charakter. Możemy się zatem spodziewać, że będziesz miał wiele do powiedzenia na boisku, ale też i w szatni?
- Rozmawiałem o tym i z prezesem, i trenerem. Chcą w zespole chłopaków z charakterem, a ja taki jestem. Nigdy nie miałem problemów w szatniach, z wszystkimi dobrze żyłem. Myślę, że z kolegami szybko złapiemy wspólny język.
Całkiem niedawno trenowałeś z drugim zespołem Lecha, jeszcze za kadencji trenera Rumaka. Na ile blisko wejścia do szatni Lecha już wtedy był Dariusz Dudka?
- Były pewne rozmowy. Trener Rumak miał jednak inne plany, nie potrzebował mnie wtedy, bo był tutaj jeszcze Muraś, więc temat szybko się zamknął. Trenowałem z drugim zespołem i dzięki temu zobaczyłem tych chłopaków, którzy będą teraz wchodzili do pierwszej drużyny. Z pewnością to zaprocentuje.
Możesz grać na wielu pozycjach, na której widzi Cię sztab szkoleniowy?
- Jestem sprowadzany docelowo jako "szóstka", aczkolwiek trener Skorża zna mnie bardzo dobrze i jeśli będzie taka potrzeba, by zagrać na lewej obronie czy stoperze, nie będę kręcił nosem.
Na boisku "szóstka", a na koszulce zawsze był numer 5, który w Lechu jest zajęty. Były rozmowy z Tamasem Kadarem o zamianie numeru?
- Nie, nie mam z tym problemu. Była wolna 15, jest w niej piątka, więc taki padł wybór.
Skąd u Ciebie ta "magia" piątki?
- Nie wiem, może nie od zawsze, ale przez większość kariery była ze mną, czy to we Francji czy w reprezentacji, czy ostatnio w Wiśle. Przyzwyczaiłem się do tego numeru.
Grałeś w Wiśle, niektórzy Ci wypomną, że kiedyś chciałeś trafić do Legii. Jakiego spodziewasz się przyjęcia ze strony kibiców na Bułgarskiej?
- Gdy przychodziłem do Wisły, kibice też mieli obiekcje o tamte słowa sprzed kilkunastu lat, które zresztą zostały wyjęte z kontekstu. Powiedziałem, że gdy będę odchodził z Wronek, chcę trafić do dużego klubu, a że dziennikarz był z Warszawy, więc dopisał Legię. Nie chcę nikomu nic udowadniać, skupiam się na grze.
Zapisz się do newslettera