Przed meczem ze Śląskiem wydawało się, że lewa obrona będzie jedną z niewielu pozycji, na której Mariusz Rumak będzie miał komfort wyboru zawodnika. W pełni sił byli zarówno Barry Douglas i Luis Henriquez. Bardziej prawdopodobny był występ Szkota, bo Panamczyk wrócił do Poznania dopiero w czwartek wieczorem.
- Powroty Luisa zawsze są problemem. Podróż z Panamy do Polski trwa niemal cały dzień, a do tego dochodzą jeszcze zmiany stref czasowych. Decyzję o tym czy Henriquez zagra we Wrocławiu, podejmę w dniu meczu podczas rozmowy z zawodnikiem - mówił jeszcze na konferencji przedmeczowej trener Lecha Poznań, Mariusz Rumak.
Niestety na ostatnim treningu przed spotkaniem ze Śląskiem Douglasowi odnowiła się kontuzja i były zawodnik Dundee United w ogóle nie pojechał do Wrocławia. To oznacza, że jedynym lewym obrońcą został Henriquez, który niezależnie od swojego samopoczucia będzie musiał zagrać od pierwszej minuty. Dla Panamczyka nie powinno to być jednak większym problemem, bo już niejednokrotnie był w takiej sytuacji i na boisku nie zawodził.
Zapisz się do newslettera