- Było widać na boisku, że mamy do kogo dośrodkować piłkę. Marcin potrafi się przy niej utrzymać i nie jest łatwo go przepchnąć. Mam nadzieję, że będziemy mieli z niego pożytek - mówi o powracającym po długiej kontuzji Marcinie Robaku szkoleniowiec Kolejorza Jan Urban.
- Było widać na boisku, że mamy do kogo dośrodkować piłkę. Marcin potrafi się przy niej utrzymać i nie jest łatwo go przepchnąć. Mam nadzieję, że będziemy mieli z niego pożytek - mówi o powracającym po długiej kontuzji Marcinie Robaku szkoleniowiec Kolejorza Jan Urban.
Napastnik Kolejorza w niedzielę zagrał pierwszy mecz, bo siedmiu miesiącach przerwy. Co ciekawe swoje ostatnie spotkanie przed urazem zagrał na stadionie przy Kałuży. - Dostałem nawet pytanie po meczu kiedy zagrałem ten mecz. Doskonale to pamiętam, bo było to spotkanie z Cracovią. Maciej Gajos śmiał się nawet, że mogłem zostawić buty w szafce po tamtym spotkaniu - mówi piłkarz Kolejorza.
Na boisku pojawił się po przerwie. Zmienił Darko Jevticia, który rozpoczął mecz od pierwszej minuty. - Cieszę się, że wróciłem. To dobra wiadomość. Zdecydowanie gorszą jest to, że przegraliśmy. Zostały nam dwa mecze i musimy z honorem zakończyć ten sezon. Te spotkanie nam nic nie dadzą, ale gramy dla Lecha i chcemy ten sezon zakończyć dwoma zwycięstwami - przyznaje Robak.
W spotkaniu z Cracovią był aktywny i sprawił trochę problemów obrońcom trzeciego obecnie zespołu ligi. - Nie grałem długo, ale na boisku czułem się dobrze. Cieszę się, że w biegu czy walce z rywalem kostka nie bolała. Dla mnie to bardzo ważne, tak samo jak to, że mogłem wrócić i w końcu zagrać w lidze - zaznacza napastnik Lecha, który sam miał kilka okazji do zdobycia bramki.
W każdej z nich zabrakło trochę szczęścia. - Po centrze Gergo zszedłem na pierwszy słupek i obrońca ratował się wślizgiem. Trafił w piłkę, a ta odbiła się od słupka. Dużo było dośrodkowań, które mogliśmy lepiej wykończyć - mówi Robak. - Przepychałem się, miałem sytuacje. Gdybym lepiej trafił w choć jednej z nich to mogliśmy jeszcze powalczyć. Gol kontaktowy dałby nam bardzo dużo - kończy.
Zapisz się do newslettera