Tymoteusz Puchacz pojedzie do Warszawy na niedzielny mecz Polski z Andorą w eliminacjach mundialu 2022. Został zaproszony przez selekcjonera reprezentacji Paulo Sousę. - Trener chce ze mną porozmawiać. Już wcześniej dzwonił do mnie kilka razy, rozmawialiśmy. Fajnie, że widzi mnie w swoich planach. Jest szansa, żeby się znaleźć w tej jego układance - mówi piłkarz Lecha Poznań.
22-latek po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nie wyjechał w przerwie reprezentacyjnej na zgrupowanie kadry. - Kiedy poprzednio była taka sytuacja? Jak miałem piętnaście lat, to pamiętam, że nie jeździłem na pierwsze zgrupowania U-15. Jak skończyłem szesnaście lat, to zacząłem wyjeżdżać już regularnie. I tak jest do dziś. Teraz trochę dziwnie się czuję, że zostałem w Poznaniu - uśmiecha się lewonożny gracz, który może grać zarówno na boku obrony, jak i jako skrzydłowy. - To się tym razem zbiegło z moimi problemami zdrowotnymi. Ale fajnie, mam trochę czasu na to, żeby wrócić do formy - dodaje.
Puchacz ma na swoim koncie kilkadziesiąt występów w koszulce z orzełkiem na piersi. - Myślę, że jest ich około 80 - wylicza. Teraz jednak w grę wchodzi już tylko pierwsza drużyna, bo na ekipę U-21 nie może już dostać nominacji ze względu na wiek (najstarszy rocznik to 2000, a lechita urodził się rok wcześniej). Te wszystkie wyjazdy na pewno uczą intensywności, bo trzeba czasami rozegrać kilka spotkań w krótkich odstępach czasowych. - Mój rekord jest taki, że wystąpiłem w trzech starciach eliminacyjnych w ciągu tygodnia. I potem wróciłem do Sosnowca, bo wtedy byłem wypożyczony do Zagłębia i zaliczyłem jeszcze rywalizację ligową. Ktoś policzyć, że miałem w nogach cztery mecze w ciągu zaledwie jedenastu dni, czyli jednego mikrocyklu treningowego. Nauczony jestem dzięki takim sytuacjom gry na wysokiej intensywności - opowiada zawodnik Kolejorza.
Od początku "Puszka" ma dobry kontakt z nowym selekcjonerem reprezentacji. Paulo Sousa umieścił nazwisko lechity na szerokiej liście reprezentantów przed marcowymi spotkaniami w rozpoczętych właśnie eliminacjach mistrzostw świata 2022. Przypomnijmy, że w czwartkowy wieczór biało-czerwoni zremisowali w Budapeszcie z Węgrami 3:3.
- Trener zaprosił mnie na mecz z Andorą, jadę w niedzielę do Warszawy. Chce ze mną pogadać. Już wcześniej dzwonił do mnie kilka razy, rozmawialiśmy. Fajnie, że widzi mnie w swoich planach. Jest szansa, żeby się znaleźć w tej jego układance - mówi Puchacz, które Portugalczyk oglądał podczas rywalizacji w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa (0:2). - Wtedy mecz mi zupełnie nie wyszedł. Widać jednak, że trener analizował kilka innych moich spotkań i widzi we mnie potencjał, te cechy, które chce mieć w zespole. Zamierza ustawiać mnie na wahadle, a ja uważam, że pasuję na tę pozycję, dobrze się mogę na niej czuć - uważa gracz z Bułgarskiej.
Na razie jednak skupia się na powrocie do optymalnej dyspozycji. - Zajęcia w tym tygodniu są mocne, intensywne. I dobrze, mam nadzieję, że to pozwoli nam wrócić na właściwie tory w końcówce tego sezonu - podsumowuje Puchacz.
Zapisz się do newslettera