Latem zeszłego roku z Lecha Poznań odszedł Grzegorz Wojtkowiak i Kolejorz pozostał bez nominalnego prawego obrońcy w składzie. Był wprawdzie młody Tomasz Kędziora, ale on dopiero co wchodził do pierwszego zespołu. Trener Mariusz Rumak wpadł na pomysł, aby na tą pozycję wycofać Mateusza Możdżenia.
Nominalny pomocnik na prawej obronie zagrał w dwumeczu I rundy kwalifikacyjnej Ligi Europy z kazachskim Żetysu Tałdykorgan. W kolejnych meczach z Chazarem Lenkoran i AIK Solna, Możdżeń wrócił już do drugiej linii, a na prawej obronie grał Hubert Wołąkiewicz. W między czasie do Lecha dołączył jeszcze Kebba Ceesay, rozwinął się Tomasz Kędziora i Możdżeń na prawej obronie pojawiał się już bardzo rzadko.
Rok później Mateusz znów z konieczności musi grać w linii defensywnej. Lech ma obecnie w kadrze dwóch nominalnych prawych obrońców, ale na obecną chwilę żadnego zdrowego. Kebba Ceesay dochodzi do pełni sił po operacji stawu skokowego i jego udział w dwumeczu z Honką jest praktycznie niemożliwy. Tomasz Kędziora z kolei boryka się z problemami mięśniowymi, których doznał podczas pierwszego sparingu z Omonią Nikozja. Z tego powodu nie zagrał z Wisłą Kraków i nie zagra dziś z Hapoelem Tel Awiw. Wobec absencji Ceesaya i Kędziory pewne miejsce na prawej obronie ma na obecną chwilę Możdżeń i niewykluczone, że to właśnie on będzie musiał zagrać na tej pozycji w meczach z Finami.
Zapisz się do newslettera