Dwa ostatnie sparingi z Szachtarem Donieck niezbyt miło wspomina Mikael Ishak. Kapitan Lecha Poznań jeszcze w pierwszych połowach musiał opuścić boisko z urazem. Trzy lata temu jednak błyskawicznie wrócił do gry i wiele wskazuje na to, że teraz będzie podobnie.
Szwedzki napastnik w czwartek w Mardan Spor Kompleksi został zmieniony w 26. minucie przez Michała Gurgula. Chwilę wcześniej lechita zderzył się z bramkarzem Szachtara Donieck (1:3). Pierwsze sygnały były bardzo niepokojące, ale po zejściu zawodnika z boiska sztab medyczny uspokajał, że nie stało się nic poważnego. Na wszelki wypadek po powrocie do stolicy Wielkopolski w piątek Ishak udał się na badania, które nie wykazały u naszego napastnika żadnego urazu. Dzięki temu będzie mógł dalej przygotował się do rozpoczęcia rundy wiosennej - wiele wskazuje na to, że od pierwszego starcia rundy wiosennej PKO BP Ekstraklasy będzie do dyspozycji sztabu szkoleniowego.
Mikael mógł w czwartek przeżyć dej vu, bo trzy lata wcześniej w trakcie towarzyskiej gry z Szachtarem (1:1) w Turcji także musiał opuścić plac gry z powodu urazu. Stało się to jeszcze przed upływem kwadransa, kiedy to w jego miejsce pojawił się Norbert Pacławski. Wówczas także napływały uspokajające doniesienia, że skończyło się tylko na strachu. Oba kluby grały 21 stycznia 2021 i po powrocie szybko wznawiane były rozgrywki. Lech rozpoczął od wyjazdu do Zabrza na starcie z Górnikiem (1:1) i tutaj sztab szkoleniowy postanowił oszczędzić doświadczonego napastnika. W następnym tygodniu była konfrontacja z Zagłębiem Lubin (0:0) i wtedy już Ishak powrócił do składu.
Dlatego choć serca kibiców Kolejorza zamarły w czwartek, podobnie jak trzy lata temu, to jednak piłkarz, którzy wkrótce może zostać najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii klubu, nie doznawał poważnej kontuzji.
Zapisz się do newslettera