W ostatnim tegorocznym meczu Lech Poznań podzielił się punktami z Arką Gdynia. Jedynego gola dla Kolejorza strzelił słowacki obrońca Lubomir Šatka, dla którego było to debiutanckie trafienie w niebiesko-białych barwach.
W ramach 20. kolejki PKO Ekstraklasy lechici podejmowali na stadionie przy ulicy Bułgarskiej Arkę Gdynia. Spotkanie na pewno nie wyglądało tak, jak zakładali sobie piłkarze, sztab szkoleniowy oraz kibice poznańskiego klubu. Kolejorz pomimo gry w przewadze przez większość spotkania (czerwona kartka dla Damiana Zbozienia już w 24. minucie meczu) jedynie zremisował z drużyną z Trójmiasta. - Jesteśmy niezadowoleni, bo powinniśmy takie mecze wygrywać. Brakowało nam w tym starciu skuteczności, bo sytuacji stworzyliśmy sobie dużo. Arka miała właściwie jedną okazję i strzelili gola – komentuje czwartkowe spotkanie Lubomir Šatka.
Dla słowackiego obrońcy był to wyjątkowy mecz, ponieważ to on był autorem jedynego gola dla niebiesko-białych. Miało to miejsce na ponad kwadrans przed zakończeniem spotkania i zdobyta bramka dała jeszcze nadzieje na wywalczenie w tym starciu trzech punktów. -Darko Jevtić bardzo dobrze dośrodkował z rzutu rożnego i ja na drugim słupku czekałem na to czy ta piłka do mnie dojdzie. Została ona przedłużona w moją stronę, a mi pozostało dołożyć nogę i mieliśmy gola – komentuje Słowak.
-Pierwszą bramkę na pewno będę pamiętał długo, ale najchętniej wymieniłbym ją na trzy punkty dla zespołu – kontynuuje Šatka.
Zawodnik, który ostatnio zastępuje na prawej obronie kontuzjowanego Roberta Gumnego jest 47. obcokrajowcem, który zaliczył trafienie w niebiesko-białych barwach. Równocześnie jest pierwszym Słowakiem, który tego dokonał, ponieważ ani Jan Zapotoka, ani tym bardziej Matus Putnocky, nie mieli tego szczęścia w przeszłości.
Pomimo swojej bramki, słowacki obrońca zauważa, że był to dzień, kiedy piłkarskie szczęście było zdecydowanie po stronie gości z Gdyni i w tym starciu Lech Poznań stracił dwa punkty, a Arka zyskała jeden. -Chcieliśmy skończyć ten rok zwycięstwem i wydaje mi się, że zrobiliśmy prawie wszystko, żeby to osiągnąć. Czasami jest tak, że piłka nie chce wejść do bramki i tak było w tym meczu – kończy Lubomir Šatka.
Zapisz się do newslettera