Kolejnym przedstawicielem Akademii Lecha Poznań, który debiutuje na zgrupowaniu w Belek jest Mateusz Skrzypczak. W krótkim wywiadzie opowiedział nam o tym jak to jest być w drużynie, której kierownikiem jest twój własny ojciec, o przeszłości na trybunach i o tym kogo najbardziej podziwia w zespole.
Często mówi się o niektórych klubach, że mają rodzinną atmosferę. Idealnie pasuje to do twojej sytuacji, bo zarówno twój tata, jak i brat, są zatrudnieni w strukturach klubu. Czy na przestrzeni lat spędzonych w akademii nasłuchałeś się w związku z tym dużej liczby docinek i żartów?
- Oczywiście pojawiały się na ten temat komentarze i uszczypliwości, ale pojawiały się one tylko ze strony osób "słabych". Mnie to tak naprawdę bardziej bawiło, niż denerwowało. Znam swoją wartość i wiem, że do wszystkiego doszedłem, właściwie dochodzę cały czas, poprzez ciężką pracę. A to, że moja rodzina działa u nas w klubie to dla mnie jest to tylko powód do dumy. Lech to nasz klub i cieszę się, że możemy razem go reprezentować.
A przy powołaniu na zgrupowanie też zdarzyły się komentarze, że "tata załatwił"?
- Nie, na szczęście nie, takie gadanie byłoby idiotyzmem. Trener Nawałka ocenił, że swoją postawą zasłużyłem na to, żeby tu przyjechać. Jestem z tego powodu szczęśliwy i cieszę się, że obok może być mój tata i może patrzeć na to wszystko. Na pewno jest z tego powodu dumny.
Jak zwracasz się do taty na obozie?
- Z tego powodu jest akurat dużo żartów od chłopaków z drużyny. Starsi koledzy trochę mnie podpuszczają i raczej mówię po imieniu albo "kiero". Gdzieś na boku i w sprawach prywatnych oczywiście używam "tato".
Jesteśmy po pierwszym sparingu, w którym zadebiutowałeś na boisku w pierwszej drużynie Kolejorza. Twój tata podzielił się już wrażeniami, jak on to ze swojej strony przeżył?
- Tak, rozmawialiśmy na ten temat. Na pewno był bardzo dumny i szczęśliwy. Odebrał to tak samo jak ja. Wspólnie po tym meczu mogliśmy sobie przybić piątkę i się przytulić, ale zarówno moim marzeniem, jak i taty, jest to, żeby odbyło się to w oficjalnym meczu rozegranym przy Bułgarskiej. Będę robił wszystko, żeby to się spełniło.
W końcu jesteś z tym stadionem związany od lat.
- Od piątego roku życia jestem w Lechu. Podawałem piłki, wyprowadzałem piłkarzy, dopingowałem z trybun. Uczestniczyłem też bardziej w kibicowskim świecie, chodziłem do Kotła oraz jeździłem na wyjazdy i wspierałem drużynę na innych stadionach. To jest właśnie najbardziej niesamowite, że piłkarze, których jeszcze trzy, cztery miesiące temu wspierałem razem z kibolami, teraz są moimi kolegami z drużyny i kumplami. Do tego dążyłem i zaczyna się to spełniać.
Na zgrupowaniu jesteś w pokoju z Kamilem Jóźwiakiem, który jest młodym piłkarzem, ale już ze sporym doświadczeniem w pierwszym zespole. Podpowiada ci i pomaga?
- Nie jest zaskoczeniem, że jesteśmy razem w pokoju, bo znamy się od lat bardzo dobrze i trzymamy się razem. Józiu jest tylko dwa lata starszy ode mnie, ale w hierarchii drużyny jest na pewno wysoko i to też jest fajne, że taki młody chłopak, z którym mam luźny kontakt, może mi dużo mówić o niektórych sprawach i wyjaśniać. Jest to dla mnie bardzo pozytywne.
Jak oceniasz plan przygotowań i treningi na obozie w Belek?
- Na pewno jest bardzo intensywnie. Mamy dużo treningów i trzeba przyznać, że nigdy wcześniej tak nie pracowałem. Jednak to trochę też pokazuje jak wiele możemy znieść, jeżeli mamy dobrą opiekę poza boiskiem. Cały sztab jest bardzo dobrze przygotowany i mają wszystko dobrze rozplanowane. Sen, masaże u naszych fizjoterapeutów i odżywki. To wszystko bardzo pomaga. Przez to jesteśmy w optymalnej formie przed każdym treningiem.
Czy w pierwszej drużynie jest jakiś piłkarz na którego patrzysz i uważasz, że chciałbyś grać tak jak on?
- Od każdego trzeba coś wyciągać, bo każdy zawodnik prezentuje bardzo wysoki poziom. Jednak jakbym miał wybrać to na mnie największe wrażenie robi Darko Jevtić. Ma wyjątkowy piłkarski zmysł i świetną technikę.
Grupa zawodników z akademii jest dosyć liczna, ale to ty jesteś najbardziej doświadczonym z nich, ponieważ już regularnie grasz w drugiej drużynie. Czujesz, że dzięki temu masz przewagę nad innymi?
- Nie myślę o tym w ten sposób. Chcę skupiać się na każdym treningu, na każdym sparingu, żeby pokazać się jak najlepiej. A co będzie dalej to dopiero zobaczymy.
Widzisz dużą różnicę między meczami w trzeciej lidze, a treningami w drużynie z ekstraklasy?
- Piłka seniorska jest ogólnie podobna do siebie. O różnicach między poziomami rozgrywkowymi decydują drobne rzeczy, jak siła podań, ustawianie się oraz cała otoczka i większy profesjonalizm. Różnice są, ale nie jest to tak ogromny przeskok jak między piłką juniorską, a seniorską.
Zapisz się do newslettera