Pomocnik Lecha Poznań, Pedro Tiba rozegrał we wszystkich rozgrywkach 114 meczów w niebiesko-białych barwach. Zaledwie cztery razy zdarzyło się, że wchodził na boisko jako rezerwowy. Tak było w sobotę w Krakowie przeciwko Wiśle (2:1).
To było spore zaskoczenie dla kibiców, bo Portugalczyk to jeden z liderów poznańskiej drużyny. A jednak trener Maciej Skorża zdecydował się go tym razem posadzić na ławce rezerwowych. W środku pola postawił na trio Jesper Karlström, Nika Kvekveskiri oraz Dani Ramirez. Szkoleniowiec już wcześniej zapowiadał, że w końcówce sezonu będzie chciał sprawdzić różne warianty, obejrzeć też piłkarzy na czasami dla nich nietypowych pozycjach. Tak było też w przypadku doświadczonego gracza, który biegał niedawno na pozycji ofensywnego pomocnika.
- Bramka Tiby, który wszedł z ławki i w takiej roli też stanowił dużą siłę dla drużyny - to jest dla mnie na pewno budujące. Pedro to bardzo ważny piłkarz, wiedział że wejdzie w drugiej połowie, oczekiwałem od niego podań otwierających kolegom drogę do bramki. A on sam zaliczył bezcenne trafienie - mówił trener Skorża na pomeczowej konferencji prasowej.
32-latek po raz czwarty zameldował się na murawie jako rezerwowy w barwach Kolejorza. W pierwszym sezonie przy Bułgarskiej, czyli 2018/2019 stało się to od razu w debiucie. W eliminacjach Ligi Europy Kolejorz rywalizował z Gandżasarem Kapan z Armenii i wygrał w Poznaniu 2:0, a w pierwszej odsłonie dwumeczu po godzinie gry Pedro zmienił Rumuna Mihaia Raduta. Od tego momentu już jednak zadomowił się w jedenastce i do końca ani razu nie nastąpiła sytuacja, żeby trenerzy nie desygnowali go do wyjściowego składu. W kolejnych rozgrywkach, 2019/2020, także był tylko jeden taki przypadek - w 13. kolejce ekstraklasy, kiedy lechici grali przy Bułgarskiej z Zagłębiem Lubin (1:2). Wtedy jednak wracał po urazie i nie był gotowy na 90 minut.
Także trzeci raz można bez problemów wytłumaczyć. We wrześniu minionego roku poznaniacy rywalizowali niemal non stop, grając w rytmie co trzy dni. Po wyeliminowaniu z Ligi Europy szwedzkiego Hammarby IF (3:0) były derby stolicy Wielkopolski z Wartą (1:0). Trener Dariusz Żuraw pozostawił Portugalczyka, który miał już sporo minut w nogach, w rezerwie i wpuścił ostatecznie w 57. minucie.
Zapisz się do newslettera