Ivan Djurdjević był bohaterem czwartej odsłony cyklu Muzeum z Legendą. - Przyjechał do Poznania na testy i trener Franciszek Smuda namówił mnie, żebym został jeszcze na meczu. Jak zobaczyłem atmosferę na trybunach, to już wiedziałem, że chcę tutaj zostać - mówił były świetny piłkarz Lecha, a później także jego trener. Kochany przez kibiców za charakter, wolę walki i serducho, jakie zostawiał zawsze na boisku.
To było kolejne spotkanie z byłym piłkarzem Kolejorza. Scenariusz był taki, jak poprzednio, czyli najpierw przejście przy murawie stadionu, potem obejrzenie strefy 0, z której zespoły wychodzą na boisko, a następnie - szatni gości i strefy mieszanej. To część naszego touru stadionowego. Następnie kibice przenieśli się do sali konferencyjnej, gdzie czekał gość tego popołudnia - Ivan Djurdjević.
- Cieszy nas niezmiernie to, że z każdym spotkaniem liczba kibiców rośnie. Tym razem zabrakło biletów, bo tych mamy określoną liczbę. Od początku założyliśmy, że chcemy, żeby był to rodzaj ekskluzywnej wycieczki, podczas której będzie możliwość swobodnej rozmowy z naszą legendą, potem zdobycie autografu na specjalnie przygotowanych kartach, zrobienie zdjęcie i na koniec zwiedzenia wspólnie naszego muzeum. W przypadku Ivana mieliśmy 35 kibiców, którzy spędzili z nami piątkowe popołudnie - mówi rzecznik prasowy Lecha, Maciej Henszel. - Zwykle takie spotkanie trwają dwie lub nieco ponad dwie godziny. A tutaj mieliśmy łącznie ponad trzy godziny, ale z Ivanem inaczej się nie dało. To świetny mówca, którzy zarzuca słuchaczy ciekawymi historiami i anegdotkami. Już teraz zapraszamy na kolejne spotkanie, które najprawdopodobniej odbędzie się w drugim tygodniu maja - dodaje.
Djurdjević, który przy Bułgarskiej grał w latach 2007-2013 i wywalczył mistrzostwo Polski, Puchar Polski, a także Superpuchar, grał w 1/16 finału Pucharu UEFA oraz Ligi Europy, przez półtorej godziny cierpliwie i wyczerpująco odpowiadał na wszystkie pytania. Przede wszystkim jak trafił do Poznania, który stał się jego drugim domem, a Kolejorz klubem, który do końca swoich dni będzie miał w sercu.
- Byłem osiem lat poza Serbią. Zdecydowaną większość tego czasu spędziłem w Portugalii i uznałem, że pora na zmianę. Rozsyłałem wtedy do wielu klubów płyty CD z moimi hitami, jak to się mówi. Nie, nie, spokojnie, nie muzycznymi - śmiał się Ivan. - Chodziło oczywiście o klipy z moimi popisami boiskowymi. Byłem w Belgradzie, kiedy zadzwonił Andrzej Czyżniewski, który wówczas odpowiadał za skauting w Lechu. Powiedział, żebym przyjechał na trzy dni na testy. Zapytałem: jakie testy? Wiadomo, że nam, piłkarzom nie uśmiechają się takie historie. Ale powiedział, żebym mu zaufał, przyjechał i wszystko będzie dobrze. Dumę schowałem do kieszeni, spakowałem dwie pary butów, ochraniacze i ruszyłem do Poznania. Tutaj potrenowałem dwa dni z drużyną i trener Franciszek Smuda namówił mnie, żebym został jeszcze na meczu ligowym. Byłem wkurzony i chciałem decyzji w prawo albo w lewo. Zespół akurat grał z beniaminkiem Zagłębiem Sosnowiec i zasiadłem ostatecznie na trybunach. Jak zobaczyłem atmosferę na trybunach, to już wiedziałem, że chcę tutaj zostać, a pomyślałem też, że Smuda wiedział, co robi, że mnie zaprosił. Podpisaliśmy kontrakt i rozpoczęła się fantastyczna przygoda dla mnie. Jestem dumny, że jestem częścią historii Lecha - opowiadał szczegółowo Djurdjević.
To tylko jedna z wielu historii, które opowiedział. Reszta zostaje dla tych, którzy byli na spotkaniu. Jeśli chcesz usłyszeć wspomnienia innych byłych graczy Kolejorz, to nic prostszego - wystarczy zagwarantować sobie miejsca na kolejnych odsłonach Muzeum z Legendą. Celujemy w drugi tydzień maja.
Zapisz się do newslettera