Mimo szybko straconej bramki w meczu 2. kolejki PKO Ekstraklasy z Górnikiem Zabrze piłkarze Lecha Poznań odwrócili losy spotkania i zwyciężyli 3:1. W ostatnich latach ta sztuka nie udawała im się zbyt często, ale zdaniem obrońcy Kolejorza Lubomira Šatki, żaden z jego kolegów nie zwątpił w piątek przez ani moment w pozytywny wynik starcia z zabrzanami.
Po pierwszych fragmentach piątkowej rywalizacji gospodarze mogli spokojnie stwierdzić, że zanotowali początek z gatunku tych idealnych. Z trybun napędzało ich kilkanaście tysięcy gardeł kibiców, do tego w 8. minucie objęli prowadzenie za sprawą Jesusa Jimeneza, mieli także kolejną okazję do jego podwyższenia. Lechitów najpierw uratował w sytuacji sam na sam z Mateuszem Cholewiakiem Mickey van der Hart, a następnie jego koledzy stopniowo przejmowali inicjatywę.
- Czułem w środku, że nie graliśmy źle mimo straty gola. Patrzyłem na kolegów, żaden z nich nie spuścił głowy nawet kiedy Górnik strzelił na 1:0. Każdy z nas wierzył, że uda się ten wynik odwrócić - podkreśla 25-letni stoper.
W minionych sezonach niebiesko-białym ta sztuka udawała się bardzo rzadko. W dalszej części meczu z zabrzanami trafienia zapisywali na swoim koncie już jednak tylko oni i sięgnęli po premierowy komplet punktów w tym sezonie. Co najważniejsze, czyniąc to w pewny sposób z zaufaniem do swoich umiejętności. - Odkąd tu byłem mieliśmy długą serię bez odwrócenia meczu na swoją korzyść, gdy przegrywaliśmy. To przełamaliśmy na wiosnę z Wartą, a przeciwko Górnikowi wiedzieliśmy, że dobrze gramy. Dlatego w przerwie nie było gorąco w szatni, zdawaliśmy sobie sprawę, że rywal nie stwarza sobie za wielu okazji, a my za to parę już zdążyliśmy sobie wykreować. Mówiliśmy sobie, że trzeba to kontynuować i kolejne szanse będziemy już wykorzystywać - twierdzi Słowak.
Tak też się stało, bo po zmianie stron dwa ciosy Mikaela Ishaka i Michała Skórasia w pełni utwierdził lechitów w przekonaniu, że nic złego im się już w Zabrzu nie przydarzy. Łącznie oddali ponad dwa razy więcej strzałów (13 do 6) od przeciwnika, strzelali także celnie na bramkę blisko dwa razy częściej (9 do 5). Znacznie częściej posiadali piłkę (59%), nadając ton grze przez zdecydowaną większość spotkania. - Pokazaliśmy naszą siłę, także mentalną. Dominowaliśmy i w drugiej połowie Górnik już praktycznie nic groźnego pod naszą bramką nie stworzył. Czuliśmy się pewnie, złapaliśmy luz i to było widać na boisku - nie kryje Šatka.
Zapisz się do newslettera