Podczas spotkania z Zagłębiem Lubin (1:2) doszło do niecodziennej sytuacji. Pierwszy raz w bloku obronnym Kolejorza znalazło się czterech nominalnych stoperów. – Jeżeli chodzi o blok obronny, to była to dla nas optymalna opcja. Duży wpływ miała też na to sytuacja zdrowotna – tłumaczy trener Kolejorza Adam Nawałka.
W piątkowym meczu nie wystąpili Volodymyr Kostevych oraz Robert Gumny. To właśnie ci dwaj gracze są najczęstszym wyborem trenerów Kolejorza na bokach obrony. Ich nieobecność powoduje wybór na tych pozycjach innych zawodników. Taka właśnie sytuacja miała miejsce podczas rozpoczęcia rundy wiosennej Lotto Ekstraklasy.
- O składzie obrony na meczu z Zagłębiem zadecydowała postawa zawodników na treningach. Jeżeli chodzi o blok obronny, to była to dla nas na ten moment optymalna opcja. Duży wpływ na nią miała sytuacja zdrowotna. Robert leczy drobny uraz, Volodymyr zaś nadrabia zaległości w kwestii przygotowania motorycznego. Liczymy, że szybko będą do dyspozycji – wyjaśniał na pomeczowej konferencji prasowej trener Nawałka.
Wobec absencji "Gumy” i "Kosty”, na bokach obrony zagrali Rafał Janicki oraz Vernon De Marco. Ci dwaj zawodnicy, mimo że są nominalnymi stoperami w przeszłości grali na tych pozycjach. – Czuję się dobrze zarówno jako lewy obrońca przy dwóch środkowych, jak i jako jeden z trójki środkowych defensorów. Jeżeli mogę pomóc drużynie, to zawsze będę dawał z siebie sto procent. Jestem od wykonywania tego, czego wymaga ode mnie trener – przyznaje Vernon De Marco.
Nie jest wykluczone, że kształt linii obrony Kolejorza w następnych spotkaniach będzie się zmieniał. Na treningach ćwiczone są bowiem różne warianty formacji obronnej. – Na zajęciach rotujemy, ćwiczymy różne ustawienia, kombinacje formacji defensywnej. Tak naprawdę nie wiemy do końca tygodnia kto będzie grał. Dzięki temu jest konkurencja i każdy na treningach daje z siebie wszystko – kończy Argentyńczyk.
Zapisz się do newslettera