Lech Poznań w sobotni wieczór wraca na Bułgarską i spróbuje budować nową passę zwycięstw na własnym stadionie. Rywalem Niebiesko-Białych będzie Radomiak Radom, który w swojej historii nie strzelił jeszcze gola na Enea Stadionie.
Lechici w najlepszy możliwy sposób zareagowali na porażkę z Motorem Lublin 1:2 i po przerwie reprezentacyjnej pokonali Cracovię. Niebiesko-Biali postawili się najlepszej ofensywie w PKO BP Ekstraklasie i zdołali zachować ósme czyste konto w tym sezonie. Piłkarze Kolejorza wygrali 2:0 po golach Mikaela Ishaka oraz Patrik Wålemarka.
- Zastanawiałem się w jaki sposób Lech Poznań zareaguje po porażce z Motorem. To co mi zaimponowało, jeśli chodzi o grę Kolejorza to skuteczność działań w obronie. Mimo że ten skład defensywy trochę się zmienił, to nie dostrzegłem większych błędów w tej formacji. Imponuje mi to, że trener Frederiksen znalazł ustawienie, którego może się trzymać jeśli chodzi o grę do przodu, każdy wie co ma robić na boisku i realizuje swoje zadania w sposób dobry albo bardzo dobry w zależności od osoby i meczu. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że w meczu z Radomiakiem to gospodarze są zdecydowanym faworytem - mówi Robert Skrzyński, komentator Canal+Sport.
Sobotnie spotkanie będzie też rywalizacją dwóch najlepszych obecnie strzelców PKO BP Ekstraklasy. Leonardo Rocha zdobył dotychczas dziesięć bramek i przewodzi w tej klasyfikacji, natomiast Mikael Ishak traci do Portugalczyka trzy trafienia. W ostatnim czasie w lepszej dyspozycji znajduje się kapitan Kolejorza, który w minionych trzech kolejkach strzelił dwa gole oraz zaliczył dwie asysty.
- O Mikaelu Ishaku mówić za dużo nie trzeba, bo widzimy jakiej klasy to piłkarz. Kiedy Szwed obudowany jest zawodnikami kreatywnymi takimi jak Dino Hotić, Afonso Sousa i Patrik Wålemark, to widać że to funkcjonuje właściwie. Z kolei Leonardo Rocha to piłkarz, obok którego nie da się przejść w sposób niezauważony. Bardzo ciekawi mnie rywalizacja Ishaka właśnie z Portugalczykiem nie tylko w tym meczu, ale również w klasyfikacji strzelców. W Radomiaku są również zawodnicy, którzy mogą zrobić różnicę. Mam na myśli Roberto Alvesa, Joao Peglowę, jest doskonale znany w Poznaniu Jan Grzesik. Jak spojrzę sobie na te indywidualności to mam wrażenie, że drużyna z Radomia dysponowała w poprzednim sezonie większą liczbą zawodników, którzy mogą zrobić różnicę - opowiada dziennikarz Canal+Sport.
Radomiak Radom jest w tym sezonie drużyną bezkompromisową. Zespół trenera Bruno Baltazara nie zremisował dotychczas żadnego spotkania i ma na koncie dwanaście punktów. Ekipa z Mazowsza wygrała cztery spotkania, lecz nie radzi sobie zbyt dobrze na wyjazdach. Radomiak na obcym stadionie zwyciężył tylko raz i miało to miejsce w pierwszej kolejce w meczu przeciwko GKS-owi Katowice (2:1).
- Teoretycznie Radomiak nie powinien być bardzo groźnym rywalem dla Lecha. Jeśli popatrzymy sobie na statystyki to zobaczymy, że obie drużyny grały w Poznaniu cztery razy i Radomiak nie strzelił w tych spotkaniach nawet gola. Ale to tylko statystyki. Z drugiej strony dla mnie drużyna z Radomia często bywa takim zespołem nieprzewidywalnym. Oczekuję, że mecz będzie odbywać się pod dyktando Lecha. Pytanie jak szybko i czy drużyna trenera Frederiksena będzie w stanie tą swoją wyższość w tabeli przełożyć na bramkę i jaką taktykę przyjmie Radomiak. Spodziewam się dobrego spotkania i mam nadzieję, że takie będzie - podsumowuje komentator sobotniego starcia.
Zapisz się do newslettera