W tym samym czasie, gdy Lech przebijał się przez eliminacyjne sito Pucharu UEFA w Polsce rozpoczął się nowy sezon Ekstraklasy. Kolejorz na inaugurację przegrał na własnym boisku z GKS-em Bełchatów 2:3. Trzy tygodnie później uległ Arce w Gdyni 1:2, a w dziewiątej kolejce nie sprostał Ruchowi w Chorzowie, przegrywając 0:2. Po dziewięciu seriach gier zespół Smudy miał na koncie aż trzy porażki. Na szczęście ligowi rywale spisywali się niewiele lepiej i Lech, choć zajmował dopiero szóstą pozycję miał raptem cztery punkty straty.
Od dziesiątej kolejki Kolejorz rozpoczął marsz w górę tabeli. Poznaniacy już do końca sezonu nie przegrali żadnego meczu. Dzięki tej dobrej postawie po 16 kolejce lechici wyprzedzając Polonię Warszawa usadowili się na pozycji lidera. Stołeczną drużynę prowadził wtedy... obecny szkoleniowiec Lecha, Jacek Zieliński. Na czele tabeli drużyna Smudy była aż do 23 kolejki. Wtedy to po kolejnym remisie na własnym boisku, tym razem z ŁKS-em Łódź, Kolejorz został wyprzedzony przez Legię. Kilka remisów w ostatnich kolejkach spowodowało, że na koniec sezonu poznaniacy uplasowali się na trzecim miejscu, za plecami Wisły Kraków i Legii Warszawa.
Przed sezonem 2009/2010 Franciszka Smudę zastąpił Jacek Zieliński. Zmiana na stanowisku trenerskim nie wpłynęła na cele stawiane przed Kolejorzem, który znów miał walczyć o majstra. Początek sezonu dla Lecha jednak znów nie był najlepszy. Zaczęło się wprawdzie od dwóch efektownych zwycięstw na wyjeździe nad Piastem i Koroną, ale potem było już coraz gorzej.
W trzeciej kolejce lechici przegrali na własnym boisku z Polonią Warszawa 2:4. Tydzień później ulegli na wyjeździe Cracovii 0:1, by w ósmej kolejce przegrać po raz trzeci. Tym razem w Warszawie z Legią 0:2. Po ośmiu kolejkach Lech miał na swoim koncie już trzy porażki i z dorobkiem 13 punktów zajmował dopiero piąte miejsce w tabeli ze stratą dziewięciu oczek do prowadzącej Wisły.
Wtedy w poznańskiej drużynie znów nastąpiło przebudzenie. Podopieczni Jacka Zielińskiego podobnie jak przed rokiem pod wodzą Smudy do końca rozgrywek nie dali się już pokonać. Dobra postawa do końca przedłużone rundy jesiennej pozwoliła zredukować stratę do Wisły tylko o punkt, a do zakończenia sezonu pozostawało tylko 13 kolejek.
Wiosna 2010 należała jednak do Lecha. Czternaście punktów wywalczonych w sześciu kolejkach spowodowało, że Kolejorz do Białej Gwiazdy tracił już tylko cztery oczka, a do końca pozostawało jeszcze siedem kolejek. Lech wciąż sumiennie powiększał swój dorobek i dzięki słabszej grze wiślaków na dwie kolejki przed końcem miał tylko punkt straty. W 29 serii gier wydarzył się cud. Lech w doliczonym czasie rozstrzygnął na swoją korzyść mecz z Ruchem w Chorzowie. Natomiast Wisła również w doliczonym czasie straciła dwa punkty w pojedynku derbowym z Cracovią. Do końca sezonu pozostawał jeden mecz, a liderem był Lech. Poznaniacy nie zmarnowali tej szansy. Wygrali z Zagłębiem Lubin i stolica Wielkopolski wpadła w euforię.
Obecny sezon zaczął się bardzo podobnie jak dwa poprzednie. Po siedmiu rozegranych meczach Lech na swoim koncie ma już trzy porażki. Drużyna Jacka Zielińskiego wywalczyła jak do tej pory tylko osiem punktów i okupuje dopiero dwunastą pozycję w tabeli ze stratą jedenastu punktów do prowadzącej Jagiellonii Białystok. Z tym, że Kolejorz ma jeszcze jeden mecz zaległy.
W ostatnich dwóch latach Lech kończył rozgrywki właśnie z trzema porażkami na koncie. By myśleć w tym sezonie o obronie tytułu musiałby ten wyczyn powtórzyć. Jak pokazuje historia Kolejorz potrafi się sprężyć i nie przegrać ponad 20 meczów z rzędu. Powstaje tylko pytanie, czy to wystarczy do obrony tytułu.
Zapisz się do newslettera