Ósmym klubem w piłkarskiej karierze Piotra Tomasika jest dla niego Lech Poznań. Urodzony w Krakowie zawodnik reprezentował barwy zespołów zarówno ekstraklasowych, jak i pierwszoligowych. Jednym z nich był niedzielny rywal niebiesko-białych, Arka Gdynia, w której spędził dwa i pół roku.
To właśnie za czasów gry w ekipie arkowców Tomasik strzelił w 82 meczach aż dwanaście goli i zaliczył piętnaście asyst. Przez trenera Petra Nemca ustawiany był na początku jednak na lewym boku drugiej linii. W późniejszych latach to właśnie w Arce trenerzy postanowili zmienić jego boiskową pozycję na lewą obronę, na której występuje do dziś. Z sukcesami, bo za rok 2016 został nominowany jako gracz Jagielloni Białystok w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" do najlepszej ligowej jedenastki za ten okres. Nie dziwi więc fakt, że 30-letni defensor czas spędzony w Gdyni wspomina pozytywnie.
- To był dobry okres w moim życiu. Mieliśmy zgraną, mocną ekipę, która miała postawiony przed sobą jasny cel: awans do ekstraklasy. W Arce grało sporo piłkarzy o przeszłości w najwyższej lidze, więc szanse ocenialiśmy jako spore. Trzykrotnie podchodziliśmy do wyznaczonego zadania, trzykrotnie się nam nie udawało go zrealizować. Wszyscy żałowaliśmy, ale czasu nie cofniemy. Nie zmienia to faktu, że oceniam te lata jako pozytywne – opowiada Tomasik, który trafił do Kolejorza w styczniu tego roku.
Zdaniem zawodnika, pierwszoligowy futbol różni się od tego na poziomie ekstraklasy znacząco. – Nie ma co się czarować, to była nieco inna piłka, przeskok między tymi dwiema klasami jest duży. Nie zapominajmy o tym, że było grono drużyn, które dobrze prezentowały się na zapleczu ekstraklasy. Dopiero po awansie pojawiały się problemy różnego rodzaju. To nie jest jednak tak, że pierwsza liga należy do łatwych, zajęcie w niej czołowej lokaty wcale nie jest proste – zauważa wychowanek Hutnika Kraków.
Tomasik utrzymuje cały czas kontakt z zawodnikami, z którymi miał okazję dzielić szatnię w Gdyni. – Rozmawiamy co jakiś czas czy to z Tomkiem Jarzębowskim, Radkiem Pruchnikiem bądź Marcinem Wachowiczem. Wiadomo jak to jest, jak się przechodzi do innej drużyny, gdzieś tam ten kontakt z reguły się urywa, ale z tymi wymienionymi nieraz do siebie dzwonimy i interesujemy się nawzajem swoimi sprawami – nie ukrywa były zawodnik m.in. Podbeskidzia Bielsko-Biała i Polonii Bytom.
To właśnie w Gdyni 30-letni zawodnik rozegrał jedno z najbardziej efektownych spotkań w swojej historii występów w ekstraklasie. Miało to miejsce 12 grudnia 2016 roku, kiedy to dwukrotnie obsługiwał ostatnimi podaniami swoich partnerów z Jagielloni. – Widocznie leży mi to boisko – śmieje się Tomasik. – Nie ma reguły, raz się mecz ułoży dobrze, raz trochę gorzej. Akurat wtedy wszystko zagrało dla mnie jak należy – wspomina lewy obrońca Kolejorza.
Zapisz się do newslettera