Już w sobotę meczem z Cracovią na wyjeździe swoje zmagania w Centralnej Lidze Juniorów rozpocznie zespół Lecha Poznań. Tego lata najstarszą młodzieżową drużynę Kolejorza objął trener Bartosz Bochiński, z którym porozmawialiśmy o najważniejszych celach, wyzwaniach i zadaniach, jakie stoją przed jego sztabem oraz ekipą w najbliższych miesiącach.
Dla trenera to powrót na poziom juniora starszego po trzech latach. W klubowej piłce młodzieżowej wyżej już się w Polsce funkcjonować nie da, jak odmienna będzie ta praca względem tej w drużynie do lat 17?
- Praca na poziomie juniora młodszego stała się dla mnie konikiem, a przez wszystkie lata spędzone w tym zespole uzbierało się mnóstwo fantastycznych momentów. Nie brakowało także zawodników, którzy w późniejszym czasie stali się piłkarzami na poziomie profesjonalnym. Pod tym względem funkcjonowanie w juniorze starszym nie będzie się różniło od tego ze szczebla niżej. Liczę, że przybędzie nam kolejnych wychowanków, których powodzenie w przyszłości będzie wynikało nie tylko z mojej dobrej pracy, ale także całego sztabu.
Naturalna różnica będzie natomiast spowodowana charakterem najstarszej Centralnej Ligi Juniorów. Te rozgrywki posiadają znamiona piłki seniorskiej, zaczniemy je w sierpniu i zakończymy na początku czerwca z jasną informacją, kto został mistrzem Polski, kto uplasował się w środku stawki, a kto się z tą ligą pożegnał. Wiele procesów kręci się jednak wokół tego samego. Naszym zadaniem będzie zaadaptować zawodników na nowym dla nich poziomie i przygotować ich do przejścia do rezerw oraz niedalekiej przyszłości do pierwszej drużyny. Funkcjonowanie tutaj wiąże się z tym, że zawodnikom bliżej jest już na Bułgarską i to też inspiracja do jeszcze bardziej wytężonej codziennej pracy. Chcemy tworzyć środowisko, w którym młodzi gracze będą mogli się optymalnie rozwijać, a kolejna grupa docelowo wypłynie z naszej akademii na świat.
Dużą większość swojego zespołu prowadził pan w ubiegłych latach w juniorach młodszych, chyba trudno w takim układzie o bardziej łagodne przejście do mimo wszystko nowej drużyny?
- To oczywiście pewnego rodzaju zaleta, że o każdym z zawodników mogę już coś powiedzieć nie tylko w kontekście piłkarskich mocnych i słabszych stron, ale także jakimi są ludźmi, jakie mają motywacje oraz jakie role widzą dla siebie w zespole w przyszłości. Łatwiej prowadzi się w takiej sytuacji zespół, stanowi to duży plus dla całego naszego sztabu. Zwracamy przy tym dużą uwagę na to, że ci gracze dojrzewają i zmieniają się, są w wieku, w którym potrzebują wsparcia i wzajemnego zrozumienia. Nie przechodzimy więc obojętnie obok aspektów społecznych, zarówno w akademii, jak i internacie, szkole czy w domu. Chcemy przejść przez ten sezon ramię w ramię z tymi zawodnikami, żyć z nimi ich sukcesami i porażkami. Jeśli powyższe aspekty nam uciekną, ich harmonijny rozwój nie będzie możliwy w takim stopniu, w jakim byśmy sobie tego życzyli.
Po reformie Centralnej Ligi Juniorów trenerzy będą mogli skorzystać z usług dowolnej liczby zawodników urodzonych w roku 2004. Średnia wieku w rozgrywkach naturalnie więc się zwiększy, a jak to będzie wyglądać w przypadku Lecha?
- W naszym przypadku ta średnia nie ulegnie wielkiej zmianie i pozostanie to w zgodzie z filozofią, którą realizujemy. Część z naszych zawodników z rocznika 2004 jest w pierwszej drużynie, inna trenuje na co dzień z rezerwami. Patrząc czysto statystycznie, pozostaniemy młodym zespołem, lecz nie będzie to dla niego niczym nowym. Urodzeni w 2004 roku gracze nie mieli możliwości powalczyć o mistrzostwo Polski w juniorze młodszym z powodu pandemii. W kolejnym sezonie ci z rocznika 2005 stanęli przed taką okazją i rywalizowali z rok starszymi od siebie przeciwnikami. W ubiegłych rozgrywkach w juniorach starszych zadebiutowali zawodnicy z rocznika 2007, którzy trenowali i mierzyli się na boisku z rywalami czasem o cztery laty starszymi. Mamy świadomość, że musimy mocno pracować każdego dnia, by różnice wieku niwelować dzięki aspektom techniczno-taktycznym i motorycznym. Jesteśmy jednak optymistami, widzimy większą szansę na rozwój w tego typu konkurencji.
W ostatnich meczach rezerw mogliśmy za to oglądać kilku graczy z rocznika 2006, takich jak Oskar Tomczyk, Mateusz Mędrala, Filip Wolski czy Patryk Olejnik, którzy byliby teraz jednymi z młodszych na boiskach Centralnej Ligi Juniorów. To sprawia, że i w tych rozgrywkach przyda im się sporo minut?
- Najważniejsze jest to, aby zawodnik grał i o to tak naprawdę co kolejkę dbamy w komunikacji między sztabami. Istotne oczywiście pozostaje to, co dzieje się w pierwszym zespole czy w rezerwach. Naturalnym ruchem będą dla nas zejścia z tej drugiej drużyny. Często powtarzam jednak zawodnikom, że jeśli chłopak pracujący u nas będzie w dobrej dyspozycji i z rezerw zejdzie do nas na mecz gracz na jego pozycję, znajdziemy miejsce dla obu. Nie ma więc miejsca na kalkulowanie i odpuszczanie rywalizacji, nawet w przypadku dwóch, trzech czy pięciu ruchów kadrowych na dane spotkanie. Podchodzimy do korespondencyjnej walki na pozycjach czysto sportowo i wierzymy, że będzie miała ona pozytywne odzwierciedlenie w rozwoju graczy zarówno w naszej ekipie, jak i całej akademii.
Dziesiąte, dziesiąte, siódme, ósme - takie miejsca zajmowali w ostatnich czterech sezonach juniorzy starsi Kolejorza. Czego od strony wyniku sportowego możemy spodziewać się w nadchodzących miesiącach?
- Trzeba pamiętać, że sezony w Centralnej Lidze Juniorów rządziły się swoimi prawami i byliśmy świadkami wielu niespodzianek. Gdy ja prowadziłem zespół w tych rozgrywkach, mistrzem została Korona, która zdominowała wtedy ligę. W późniejszych latach po tytuł sięgały Górnik Zabrze, Pogoń Szczecin czy w ostatnim czasie Zagłębie Lubin walcząc do ostatniej kolejki z Arką Gdynia. Wcześniej, przy nieco innej strukturze dominowały Legia Warszawa, Lech i Pogoń. Po rekonstrukcji jest już inaczej, o triumf może powalczyć każdy zespół, a tabela będzie kształtować się na przestrzeni sezonu.
Lech Poznań mierzy w wygraną w każdym meczu, nie tracąc przy tym z pola widzenia faktu walki o mistrzostwo Polski. Podchodzę do tematu pragmatycznie: zespół, którym dysponujemy jest w stanie walczyć co tydzień o trzy punkty i w ostatecznym rozrachunku bić się o tytuł. Nieodpowiedzialnym byłoby jednak mówienie dziś o tym, że po taki na pewno sięgnie. Zaczynamy zmagania o mistrzostwo wyjazdowym spotkaniem z Cracovią i nie patrzymy na żadne z czekających nas starć bojaźliwie. Postrzegamy rozgrywki jako maraton, a nie bieg sprinterski i to też ma przygotować naszych podopiecznych do wejścia na poziom seniorski.
Jak dużo przejść pana zawodników do rezerw może czekać pana drużynę już w połowie rundy jesiennej i podczas okresu zimowego? To z reguły czas, gdy zostają oni zapraszani na treningi do drugiego zespołu, debiutują w nim, a nierzadko też są włączani na stałe do jego kadry.
- Piłka nożna to sport zespołowy, ale w akademii bardziej liczy się to, jak zawodnik rozwija się indywidualnie i to mocno akcentujemy. Chcemy stanowić mocną drużynę, wykreować wymagające środowisko dla tych, którzy zaczynają u nas sezon, ale i dla tych, którzy schodzą na nasze mecze z rezerw i wkraczają do nas z juniorów młodszych. To dla nas wyzwanie, nad którym pracujemy codziennie.
Przesuwanie graczy do drugiej drużyny to dla nas jeden z wielu celów naszego bieżącego funkcjonowania. Jedni są bliżej osiągnięcia tego celu, inni nieco dalej, ale na jego realizację ma wpływ nie tylko dyspozycja sportowa czy mierzalne osiągnięcia zawodników w postaci statystyk czy wyników motorycznych. Myślimy także o ich ocenach w szkole czy zachowaniu na co dzień. Nie będziemy ich przecież trzymać na siłę w naszej ekipie, gdy będzie nam iść dobrze pod kątem wynikowym. Podchodzimy do pracy w sposób konstruktywny, żeby w buty tych idących wyżej mogli wejść kolejni zawodnicy przy zachowaniu statusu quo. Jednym z bardziej istotnych aspektów będzie dla nas więc dążenie do wydajności, będziemy jej potrzebować na jak najwyższym poziomie.
Sporo uwagi poświęcało się w ostatnich miesiącach do kwestii zbudowania odpowiednio licznej kadry pana drużyny na nowy sezon. Czy ma trener poczucie, że została ona zabezpieczona pod kątem liczebności i jakości na całe rozgrywki?
- Chciałbym odwrócić trend myślenia o przejściach graczy na wyższy poziom. Nie możemy postrzegać tego jako zabieranie nam zawodników, a jako dostarczanie ich przez nas na szczebel wyżej. Gdybyśmy odbierali to inaczej, mogłoby zabraknąć nam chęci do działania. To działa w dwie strony, tak jak my dostarczamy kolejnych graczy do rezerw, tak samo przy dobrej komunikacji z trenerem Jędrzejem Łągiewką zespół juniorów młodszych czyni to samo w naszą stronę. Jeśli chodzi o liczebność i jakość, mam przeświadczenie, że każdy zespół wronieckiej części akademii przystępuje do sezonu odpowiednio zabezpieczony. Dzięki temu stworzymy środowisko dla treningu drużynowego i indywidualnego dla każdego z zawodników.
Rozmawiał Adrian Gałuszka
Zapisz się do newslettera