Nikola Vujadinović, który w trakcie rundy jesiennej przez długi czas leczył kontuzję, swoją karierę zaczynał w Crvenie Zvezdzie Belgrad. W drużynie ze stolicy Serbii grał tylko w zespole juniorów, jednak z trybun miał okazję obserwować jedne z najgorętszych derbów w Europie.
31-letni stoper jest wychowankiem klubu, który niegdyś był wspierany przez armię. Nie czuje się jednak zagorzałym kibicem tego klubu. W jego barwach grał do 2005 roku. Wtedy odszedł do czarnogórskiego FK Zeta Golubovac. Dwa lata później grał już dla bułgarskiego CSKA Sofia, potem m.in. dla włoskiego Udinese i szkockiego Aberdeen.
- Zaczynałem swoją karierę w Crvenie Zvezdzie, ale nie otrzymałem szansy na grę w pierwszym zespole. Później miałem również ofertę z Partizana, ale w tym czasie podpisałem kontrakt z Osasuną. W mieście jest wielka rywalizacja pomiędzy tymi klubami, więc trzeba uważać z publicznym okazywaniem sympatii do jednej z drużyn. Obecnie kibicuję oczywiście Lechowi Poznań – powiedział były reprezentant młodzieżowej reprezentacji Czarnogóry.
Spotkania pomiędzy stołecznymi serbskimi drużynami przyciągają uwagę nie tylko na Bałkanach, ale także zagorzałych kibiców z całej Europy. Odkąd kraj ten uzyskał niepodległość, niemal bez wyjątku oba zespoły zdobywają mistrzowskie tytuły. W tej rozgrywce częściej zwycięsko wychodzi Partizan, co miało miejsce także w sezonie 2016/17.
Vujadinović nie miał okazji wystąpić w derbach Belgradu jako piłkarz. Obserwował te spotkania jednak z trybun jako kibic. Obrońca podkreśla, że panuje w nich niepowtarzalna atmosfera. - To wielki mecz. Cały naród żyje tym spotkaniem. Ludzie szaleją na punkcie tego wydarzenia. To jedno z najbardziej emocjonujących spotkań, jakie widziałem podczas swojej gry w całej Europie – podkreśla środkowy defensor.
Potwierdziło to także ostatnie starcie, które odbyło się w grudniu 2017 roku i zakończyło się remisem. Większym echem niż wynik odbiły się w mediach jednak wydarzenia na trybunach, gdy kibice obu drużyn wywołali zamieszki. Spotkanie było przerwane, a kilkanaście osób zostało rannych.
Stoper dostrzega zbieżność pomiędzy rywalizacją Crveny Zvezdy z Partizanem Belgrad, a spotkaniami Lecha z Legią. - Pod pewnymi względami to podobne mecze. Są to wielcy rywale, a już tydzień przed tym starciem, czy nawet kilka tygodni wcześniej, kibice emocjonują się tym meczem. Byłem szczęśliwy, że jesienią mogłem obejrzeć to spotkanie, wygrane przez Kolejorza przy Bułgarskiej – zaznaczył piłkarz, mający także bułgarskie obywatelstwo.
Zapisz się do newslettera