- Spotkanie z Legią jest takim starciem, że nikogo nie trzeba na nie dodatkowo motywować. W porównaniu do meczu ze Stalą każdy jeszcze dołoży coś od siebie, bo wiadomo, że motywacja na zespół pierwszoligowy jest inna niż to sobotnie spotkanie - mówi przed szlagierowym pojedynkiem 27. kolejki PKO Ekstraklasy trener Lecha Poznań, Dariusz Żuraw.
W trwającym tygodniu w końcu po ponad dwóch miesiącach do gry powrócili zawodnicy Kolejorza, którzy w środę zmierzyli się na wyjeździe ze Stalą Mielec. Ćwierćfinał Totolotek Pucharu Polski zakończył się zwycięstwem niebiesko-białych (3:1) i dzięki temu zameldowali się oni w najlepszej czwórce rozgrywek. - Były momenty bardzo dobrej gry, ale były też trochę słabsze. Mankamenty są zawsze i niestety obecnie jest mało czasu na ich korektę, jednak mam nadzieję, że sobie poradzimy. Wszyscy, którzy teraz wracają do rywalizacji zadają sobie pytanie jak się w tym wszystkim odnajdą, a my to przetarcie mamy już za sobą. Mam nadzieję, że z każdym meczem będzie to lepiej wyglądać - komentuje szkoleniowiec lechitów.
Kolejorz poznał już swojego przeciwnika w półfinale tych rozgrywek i na początku lipca na stadionie przy ulicy Bułgarskiej zagra z Lechią Gdańsk. - Losowanie przyjęliśmy z pokorą, bo wiedzieliśmy, że w półfinale są cztery bardzo dobre zespoły. Cieszę się z faktu, że zagramy u siebie, ale poprzeczka zawieszona jest wysoko, bo będziemy rywalizować z obrońcą pucharu. W związku z tym będziemy musieli wykazać się bardzo dobrą grą i dobrym przygotowaniem. Naszym celem jest gra w finale i robimy wszystko, żeby się w nim znaleźć. Jednak na ten mecz jeszcze przyjdzie czas, bo na ten moment w naszych głowach jest tylko Legia - mówi trener Żuraw.
Już w sobotę Lech wznowi rozgrywki ligowe i na własnym obiekcie podejmie lidera PKO Ekstraklasy, czyli właśnie Legię Warszawa. Jak dobrze wiemy to spotkanie odbędzie się bez udziału publiczności, ale jak w piątek zapowiedział premier Mateusz Morawiecki już od 19 czerwca się to zmieni i na trybunach będą mogli pojawiać się fani w liczbie do 25% pojemności danego obiektu. - Zawsze nasz stadion był atutem, natomiast musimy przyzwyczaić się teraz do braku kibiców. Mam nadzieję, że uda nam się podtrzymać passę udanych meczów na własnym obiekcie i nadal będzie to twierdza, którą bardzo trudno będzie zdobyć - zaznacza szkoleniowiec Kolejorza.
- Równocześnie bardzo się cieszę z faktu, że jest szansa na to, żeby kibice wrócili na stadiony. Ostatnio u siebie graliśmy nieźle, osiągaliśmy dobre wyniki i to w głównej mierze właśnie dzięki kibicom, którzy nas wspierali. Mam nadzieję, że ich powrót pomoże nam w jeszcze lepszej grze, zdobywaniu jak największej liczby punktów i zwycięstw na naszym stadionie – dodaje.
Gra przy pustych trybunach stadionu przy ulicy Bułgarskiej będzie czymś nowym, ale sztab szkoleniowy starał się jak najbardziej przyzwyczaić swoich piłkarzy do tych odmiennych warunków. - Rozegraliśmy na płycie głównej jeden sparing, a właściwie grę wewnętrzną. Robiliśmy to w takich warunkach jak meczowe, bo chcieliśmy, żeby zawodnicy oswoili się trochę z sytuacją oraz żeby „poczuli” boisko, bo nie mamy często możliwości trenowania na głównej płycie. Mecze bez publiczności są trudne, ale mamy za sobą starcia we Wrocławiu, w Mielcu, a więc musimy się do tego jak najszybciej zaadaptować. Kto zrobi to szybciej, ten będzie czerpał z tego korzyści - tłumaczy trener Żuraw.
W Mielcu w kadrze meczowej nie pojawiło się kilku kluczowych zawodników, jednak jak zapewnia szkoleniowiec lechitów część z nich będzie w sobotę mogła pojawić się na boisku. - Christian Gytkjaer jest gotowy do gry, pracował przez kilka dni ze sztabem, który został w Poznaniu. Wczoraj i dzisiaj wyglądał naprawdę dobrze i jest do mojej dyspozycji. Podobnie jest z Filipem Marchwiński. Nie będę mógł jeszcze skorzystać z Thomasa Rogne, który ma jeszcze pewne zaległości - wyjaśnia.
Jednak nie tylko Lech ma już jeden mecz za sobą, ponieważ w drugim ćwierćfinale rozegranym w minionym tygodniu zagrała właśnie Legia Warszawa, która pokonała pierwszoligową Miedź Legnica 2:1 i w półfinale Totolotek Pucharu Polski zmierzy się z Cracovią. - Na pewno po tych pierwszych meczach można było jakieś rzeczy wyciągnąć, jednak patrząc na starcie Miedzi z Legią to nie spodziewam się, że mecz w Poznaniu będzie tak samo wyglądał. Pierwszoligowiec nie zawiesił wysoko poprzeczki, a więc raczej skupialiśmy się na spotkaniach Legii sprzed przerwy. To był obszerniejszy materiał i więcej można było z niego wyciągnąć - twierdzi szkoleniowiec niebiesko-białych.
Sobotni mecz 27. kolejki PKO Ekstraklasy rozpocznie się o godzinie 20:00, a drużyna gości nie będzie mogła wystawić dwóch podstawowych zawodników, czyli Pawła Wszołka i Jose Kante, którzy pauzują w tym starciu ze względu na nadmiar żółtych kartek lub czerwony kartonik. - Legia ma szeroką i mocną kadrę, a więc te dwa ubytki nie zmieniają za wiele. Przy pierwszym jesiennym meczu też mieli problemy kadrowe, a ostatecznie wygrali z nami. My w szatni nie mówimy o braku tych zawodników oraz o kolejnych kontuzjach. Legia ma na każdą pozycję kilku doświadczonych piłkarzy, a więc musimy być maksymalnie skoncentrowani obojętnie kto będzie grał - kończy trener Dariusz Żuraw.
Zapisz się do newslettera