Bez udziału publiczności odbył się wtorkowy mecz Lecha z Wisłą Kraków. - Takie mecze nie mają sensu - podkreślają zgodnie piłkarze obu drużyn, które spotkały się przy Bułgarskiej.
Pierwszego meczu ćwierćfinałowego Pucharu Polski nie mogli na poznańskim stadionie oglądać kibice Kolejorza, a także zespołu gości. To efekt kary, którą Polski Związek Piłki Nożnej przyznał Lechowi za zachowanie jego kibiców podczas meczu finałowego w poprzedniej edycji krajowego pucharu. Do tej pory poznaniacy nie mogli liczyć na wsparcie swoich kibiców w meczach wyjazdowych. Tym razem także w spotkaniu u siebie.
Taka sytuacja spotkała piłkarzy Kolejorza nie po raz pierwszy. W ostatnich latach przy Bułgarskiej odbyły się dwa mecze bez udziału publiczności. W obu lechici wygrali. W 2011 roku niebiesko-biali wygrali z Górnikiem Zabrze 2:0, a trzy lata później pokonali Piasta Gliwice 4:0. W tym drugim spotkaniu w barwach Kolejorza debiutował Maciej Wilusz.
- To dziwna sytuacja. Kiedy wybiega się na boisko brakuje kibiców. Wszyscy doskonale wiemy jak działają na nas ich okrzyki. One zachęcają nas do walki i jeszcze większego zaangażowania. Każdy z nas dzięki temu wrzuca wyższy bieg. Kibice niosą nas po zwycięstwa - mówi obrońca Lecha. - Wiemy jednak, że nawet jeśli nie ma ich na stadionie to trzymają za nas kciuki - dodaje.
Brak kibiców nie wpływa dobrze na zawodników. Tym bardziej w trudnej sytuacji, gdy przegrywają. - To nie są takie same mecze jak z kibicami. Oni są naszym dwunastym zawodnikiem. Dopingują nas kiedy jest źle i dodają nam otuchy. Musimy jednak odpokutować karę i zagrać przy pustych trybunach. Musimy sobie z tym radzić - mówi Kownacki. - Nie mieliśmy w tym meczu głównego atutu. To miało wpływ na przebieg spotkania - podkreśla Trałka.
Brak wsparcia kibiców odczuł także bramkarz Kolejorza Jasmin Burić. - Drugi raz grałem przy pustych trybunach. Nie jest to przyjemna sprawa. Z Wisłą grało się trudno, brakowało naszych kibiców. Oni dają nam wiatr w plecy. Musimy jednak w tej edycji grać bez nich i trzeba tę decyzję zaakceptować. wiemy, że w tym sezonie nie będą mogli nas wspierać w meczach pucharowych - zaznacza Bośniak.
Po raz pierwszy w meczu o stawkę bez udziału kibiców zagrał Maciej Makuszewski. Pomocnik przed tym sezonem trafił do Kolejorza i wcześniej nie spotkał się z taką sytuacją w poprzednich klubach. - Kiedy na trybunach są kibice to jest adrenalina. Kiedy czujemy, że wsparcie kibiców to rośnie nasza pewność siebie, a gdy jesteśmy już zmęczeni to kibice pomagają nam wydobyć z siebie resztki energii - zauważa 27-letni piłkarz.
Zresztą nie tylko zawodnicy Kolejorza odczuli brak kibiców. To samo tyczy się graczy Wisły Kraków, dla których brak kibiców powinien być atutem. - Bez względu na to czy gra się na wyjeździe czy u siebie to puste trybuny są przykrym doznaniem. Mam nadzieję, że coś takiego już mnie nie spotka - mówi kapitan Wisły Arkadiusz Głowacki, który w przeszłości, podobnie jak kilku piłkarzy Lecha, miał już podobne doświadczenia.
Zapisz się do newslettera