- Początek był nienajgorszy, mimo że wyniki drużyny nie były najlepsze. Potem w meczu właśnie z Lechem doznałem poważnej kontuzji. Po niej było już gorzej. Do tego doszły kolejne problemy w klubie i to spowodowało, że koniec nie był taki, jaki bym sobie wymarzył.
Parę lat temu jak się żegnaliśmy to myślałeś, że wrócisz jeszcze na Bułgarską?
- Szczerze, tak. Liczyłem, że kiedyś się tak stanie. Dwa lata temu myślałem jednak, że jest to już niemożliwe. Lech stał się tak dobrym klubem, że sądziliśmy ze znajomymi, iż nie pozostanie nam nic innego jak kupowanie karnetu i siadanie na trybunach. Stało się inaczej. Mam teraz szansę coś udowodnić i wierzę, że będzie to dobry okres zarówno dla mnie jak i dla klubu.
Myślisz, że Lech może jeszcze się włączyć do walki o Mistrzostwo Polski?
- Myślę, że tak. Cały Poznań wciąż w to wierzy. Wyniki jesienią nie były tak dobre jak w europejskich pucharach, ale jeszcze jest do rozegrania cała runda. Tabela jest bardzo spłaszczona i każdy cel jest realny.
Kibiców wprawdzie już znasz, ale teraz będziesz miał okazję zagrać przy 40-tysięcznej publiczności.
- Zgadza się. Gdy tutaj grałem to na Lecha i tak przychodziło najwięcej kibiców. Wtedy jednak stadion miał 20 tysięcy. Teraz jest dwa razy większy, a co najważniejsze zapełniany. Zagrać przy takich kibicach to na pewno będzie ogromne przeżycie.
Zapisz się do newslettera