Historia meczów Lecha Poznań z Jagiellonią Białystok rozpoczęła się w końcówce lat 80., kiedy klub z Podlasia po raz pierwszy awansował do Ekstraklasy. W naszym cyklu wrócimy wspomnieniami do 26 sierpnia 1987 i pierwsze historycznego starcia między tymi zespołami. Jak się później okazało, było ono szczególne dla Henryka Miłoszewicza.
To piłkarz, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii Kolejorza, choć wcale nie grał w nim przesadnie długo. Łącznie bowiem 2,5 sezonu, ale i tak zapracował na miano jednego z najlepszych rozgrywających w historii klubu, osiadł później w Poznaniu i po zakończeniu kariery często odwiedzał często kawiarenkę na stadionie przy Bułgarskiej, gdzie godzinami z kolegami rozprawiał o futbolu. Zawsze uśmiechnięty, życzliwy. Na boisku rozumiał się niemal bez słów z Mirosławem Okońskim, który również poza murawą był jego najlepszym przyjacielem. Zresztą najlepszy zawodnik w historii Niebiesko-Białych długo nie mógł pogodzić się ze śmiercią kolegi, który zmarł 5 kwietnia 2003 po meczu Kujawiaka Włocławek, którego prowadził jako trener.
Z Okońskim zaprzyjaźnili się jeszcze w Legii Warszawa. W 1983 roku Kolejorz wywalczył pierwszy tytuł mistrza Polski, wówczas głównym rozgrywającym był Janusz Kupcewicz, ściągnięty sezon wcześniej po mistrzostwach świata w Hiszpanii, gdzie Biało-Czerwoni zajęli trzecie miejsce. Po roku odszedł jednak do Francji, więc poznaniacy sięgnęli po Henryka Miłoszewicza, który z miejsca stał się reżyserem gry drużyny, która w rozgrywkach 1983/1984 wywalczyła jedyny dublet - czyli zarówno mistrzostwo, jak i Puchar Polski. Środkowy pomocnik strzelił wówczas dziewięć goli w lidze i kolejne pięć w krajowym pucharze.
I, podobnie jak Kupcewicz, po sezonie przeniósł się do Francji, skąd wrócił w 1986 roku i zaliczył jeszcze przy Bułgarskiej 1,5 sezonu. Właśnie przeciwko Jagiellonii 26 sierpnia 1987 strzelił swojego ostatniego ligowego gola w barwach Kolejorza. Rozgrywki rozpoczął od trafienia w derbach z Olimpią Poznań (3:1), a potem dał swoje drużynie wygraną z ekipą z Podlasia. W 4. minucie przymierzył kapitalnie z rzutu wolnego i gospodarze w obecności ponad 20 tysięcy kibiców wygrali 1:0. To była jego ostatnia jesień w niebiesko-białych barwach. Ostatnie bramki zanotował w Pucharze Polski, który zresztą zespół wywalczył wówczas. W pierwszych rundach trafiał zarówno z Jeziorakiem Iława (2:0), jak i Ostrovią Ostrów Wielkopolski (3:0).
- Słynął z kapitalnych przerzutów piłki nawet na kilkadziesiąt metrów. Zagrywał wtedy z dokładnością do centymetra - wspomina jego kolega z boiska Adam Topolski i późniejszy trener Lecha. Miłoszewicz raz jeszcze wybrał grę w klubie zagranicznym, tym razem w Niemczech. Potem zakończył karierę.
Zapisz się do newslettera