Wróćmy do 8 maja 2022 roku i meczu Piasta Gliwice z Lechem Poznań. - I dośrodkowanie, teraz okazja. Bramka! Ishak! Ishak! Król Mikael Ishak! Niesamowite, jak oni to zagrali! - zapewne u każdego kibica Kolejorza słowa komentatora Canal+ Roberta Skrzyńskiego do dziś powodują gęsią skórkę i przywołują fantastyczne wspomnienia. Niebiesko-Biali wygrali wtedy 2:1 i wskoczyli na fotel lidera na dwie kolejki przed końcem sezonu.
W piątek znów odbędzie się mecz Piasta z Lechem. Każdy kibic Kolejorza na widok obiektu przy Okrzei na Górnym Śląsku wraca zapewne do tego, co działo się 2,5 roku temu. Wtedy losy mistrzostwa Polski odwróciły się po raz ostatni w sezonie 2021/2022. Kolejorz sześć dni wcześniej przegrał z Rakowem Częstochowa finał Puchar Polski. A w lidze oba kluby miały tyle samo punktów na trzy kolejki przed końcem, ale dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań uprzywilejowani byli częstochowianie. 8 maja podejmowali Cracovię, która zagrała dla poznaniaków, zremisowała 1:1, co otworzyło szansę na wskoczenie na pozycję lidera przez Lecha.
- Już po reakcji naszych kibiców przed meczem wiedzieliśmy, że w Częstochowie padł dobry dla nas wynik. U nas panowała niezmiennie mobilizacja i poczucie, że musimy zrobić swoją robotę. Chcieliśmy wyjść i wygrać niezależnie od tego, co działo się w meczu Rakowa i niezależnie od stylu, liczyło się tylko zwycięstwo - opowiadał o nastrojach przed pierwszym gwizdkiem sędziego wychowanek Lecha Poznań, Jakub Kamiński.
Skrzydłowy rozgrywał wtedy swój setny mecz w niebiesko-białych barwach. I po nieco ponad kwadransie dał gościom prowadzenie. Krótko po zmianie stron wyrównał Damian Kądzior. Kluczowa okazała się minuta 87. i stały fragment wykonany przez wprowadzonego z ławki Nikę Kvekveskiriego oraz finalizowany przez Lubomira Šatkę i Mikaela Ishaka. Każdy zna już to trafienie na pamięć, a słowa komentatora o królu Mikaelu wciąż brzmią w uszach na wspomnienie. Szwed wbił swojego 37. gola w oficjalnych rozgrywkach, w ten sposób wskoczył na podium klubowej klasyfikacji obcokrajowców. Dziś jest już numerem 1. Wówczas dał bezcenny triumf 2:1, a tydzień później Lech miał już w kieszeni mistrzostwo Polski.
- Bardzo mi zaimponowała postawa zespołu. W tak trudnym spotkaniu, na tak trudnym terenie i w momencie, kiedy nie układała nam się gra, zawodnicy potrafili pokazać charakter i zdobyć drugą bramkę. Trzy punkty powodują, że znowu jesteśmy na fotelu lidera, wszystko zależy od nas - podsumowywał trener Maciej Skorża. - Ważne, że pokazaliśmy bardzo dobry charakter, nie poddaliśmy się, walczyliśmy do końca i wygraliśmy. Ta końcówka pokazała nam, że nigdy nie można wątpić i zawsze trzeba wierzyć do samego końca. Tak się gra o mistrzostwo - podkreślał z kolei Jakub Kamiński.
Zapisz się do newslettera