Kiedy Nikola Vujadinović debiutował w Lotto Ekstraklasie 12 sierpnia 2017 roku w meczu z Zagłębiem Lubin, z pewnością nie przypuszczał, że na następny mecz w barwach Lecha Poznań przyjdzie mu poczekać ponad pół roku, do niedzielnego spotkania z Pogonią Szczecin. - To był ciężki moment, kiedy dowiedziałem się o przymusowej przerwie od futbolu. Dlatego teraz tym bardziej cieszy mnie powrót do drużyny - podkreśla Serb, który do Kolejorza trafił latem ubiegłego roku.
190 – dokładnie tyle dni 31-letni stoper potrzebował, żeby ponownie wybiec na boisko w niebiesko-białej koszulce. W tym czasie Vujadinović opuścił aż siedemnaście meczów na polskich boiskach, a licznik jego występów w Lechu zatrzymał się na czterech. Do wspomnianego spotkania z Zagłębiem doszedł bowiem wcześniej dwumecz pucharowy z FC Utrecht oraz starcie z Pogonią w Pucharze Polski. – Niedługo po meczu z Zagłębiem pojawiły się komplikacje związane z urazem barku. Musiałem przerwać grę na kilka miesięcy, ale to sprawia, że teraz powrót na smakuje jeszcze bardziej – zaznacza obrońca.
Do niedzielnego spotkania w ostatnich sześciu ligowych potyczkach trener Nenad Bjelica decydował na ten sam blok defensywy. Wobec zawieszenia za nadmiar otrzymanych żółtych kartek przez Rafała Janickiego chorwacki szkoleniowiec musiał zmienić efektywne ustawienie. Mimo to lechitom udało się podtrzymać skuteczną grę w obronie, co nie zdziwiło Czarnogórca. – Cały czas trenujemy wszyscy razem te same schematy i rozwiązania w defensywie. Tak było w Turcji, tak jest na co dzień. Do tego dochodzi sprawna komunikacja między nami, czy to po angielsku z Emirem Dilaverem czy po polsku z "Gumą". To wszystko złożyło się na to, że w trakcie pierwszego meczu po takiej przerwie czułem się pewnie i komfortowo – twierdzi Vujadinović, który w niedzielę stworzył parę stoperów właśnie z 26-letnim Austriakiem.
91% skuteczności podań, 10 przechwytów, ani jednej straty – pod względem każdej z tych statystyk 31-latek należał do czołowych postaci w swoim zespole. Na plus należy mu zapisać także udział w pierwszej bramkowej akcji Kolejorza, którą zainicjował efektownym przerzuceniem piłki nad Adamem Frączczakiem i dokładnym podaniem do Macieja Gajosa, który asystował przy trafieniu Jevticia. Po meczu z Pogonią stoper nie posiadał się ze szczęścia z powodu, że udało mu się dać pożyteczny impuls swojemu zespołowi także w ofensywie.
– Nie jestem typem obrońcy, który chce tylko przeszkadzać. Wszyscy w Lechu wiemy, jak ważne jest budowanie akcji od tyłu. Super sprawa, że udało mi się zaangażować w tę akcję. Mówiąc szczerze, ja po prostu lubię grać w piłkę. Myślę, że gra ofensywna jest częścią futbolu, a my, obrońcy, robimy wszystko, żeby wspierać drużynę w atakowaniu bramki rywali. Podobnie nasz blok defensywny funkcjonuje sprawnie również dzięki zawodnikom z innych formacji – tłumaczył po końcowym gwizdku z uśmiechem były gracz m. in. Aberdeen, Sturm Graz czy Osasuny.
Zapisz się do newslettera