16 kilometrów. Tyle właśnie dzieliło Blachownię od Częstochowy. Taką też drogę pokonywał przez jedenaście lat pomocnik Kolejorza Maciej Gajos, dla którego mecz z Rakowem będzie pierwszym, w którym wystąpi po drugiej stronie barykady.
To właśnie Raków, czyli wtorkowy rywal Lecha Poznań w Pucharze Polski, był klubem, w którym wychował się Maciej Gajos. W barwach "Krzyżowców" występował do 2012 roku, skąd trafił do Jagiellonii Białystok. - Miałem 10 lat, kiedy pierwszy raz trenowałem w barwach Rakowa. Przeszedłem praktycznie wszystkie szczeble juniorskie w tej drużynie, od małego chłopaka do seniorskiej piłki. Spędziłem tam jedenaście lat. Dostałem wtedy też szansę debiutu w II lidze. Zawsze miło wspominam ten czas - mówi pomocnik Kolejorza.
Od dwóch lat częstochowianie występują na zapleczu Lotto Ekstraklasy. Ostatni raz w najwyższej klasie rozgrywkowej grali w sezonie 1997/1998. Teraz mają szansę na awans szczebel wyżej, ponieważ po 16. kolejkach - z dorobkiem 33 punktów - zajmują oni pierwsze miejsce.
- Teraz przyszedł lepszy czas dla Rakowa. Ekstraklasa była tam już dość dawno temu. Od tamtego momentu Raków był trochę niżej, zniknął z radarów poważnej piłki. Teraz od kilku lat się odbudowuje i mam nadzieję, że już w tym roku uda im się awansować do ekstraklasy. Życzę im tego z całego serca i po prostu im kibicuję - podkreśla Gajos.
W najbliższą środę Lech Poznań zmierzy się z Rakowem Częstochowa w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. Pomimo swoich kibicowskich sympatii, pomocnik Kolejorza liczy jednak na dobry wynik swojej obecnej drużyny. – Raków radzi sobie dobrze, cały czas im kibicuję, ale w środę będzie to mecz, w którym przez 90 minut będziemy ostro rywalizować. Dla nas liczy się tylko zwycięstwo i awans do kolejnej rundy. Poza spotkaniem z Lechem trzymam kciuki, żeby zespół z Częstochowy w końcu awansował do ekstraklasy - kończy "Gajowy".
Fot. astar.czest.pl
Zapisz się do newslettera