Andrzej Kuczyński, znany w poznańskich (i nie tylko) mediach dziennikarz senior, który za Kolejorzem przemierzył tysiące kilometrów. Choć od lat jest na emeryturze, to po dziś dzień zdarza mu się pisać o najróżniejszych dyscyplinach sportu. Jest obecny na niemalże każdej konferencji prasowej i każdym meczu Lecha przy Bułgarskiej, które zawsze dokumentuje notatkami w swoich niewielkich notesach.
Dzisiaj pierwszy półfinałowy mecz rozgrywek sezonu 2016/ 2017 o Puchar Polski Lecha z Pogonią w Poznaniu. Wspomnienia towarzyszące konfrontacjom wspomnianych zespołów sięgają nie tylko do minionego piątku, 24 lutego br. W tym dniu Lech pokonał w spotkaniu LOTTO- Ekstraklasy 3:0. To najwyższe w historii zwycięstwo Kolejorza z Pogonią w Szczecinie.
Losy potyczek tych dwóch drużyn były jednak doprawdy niezwykłe. I przypominają, że nie zawsze kończyły się tak pomyślnymi dla Lecha wynikami jak parę dni temu. Zarówno w Poznaniu, jak i w Szczecinie.
Garść przykładów. Proszę bardzo.
Druga połowa lat pięćdziesiątych XX wieku. Schyłek snajperskiej kariery najskuteczniejszego w historii Lecha Teodora Anioły zwanego „Diabłem”. I dwa lata sukcesów w kolejowym klubie napastnika Rafała Anioły urodzonego w Siedlcach. Z Teodorem łączyło go jedynie nazwisko. 7 maja 1958 stadion im. 22 Lipca w Poznaniu, potem Edmunda Szyca, dzisiaj… wstydliwa ruina odbyło się pierwsze spotkanie o punkty Lecha i Pogoni. Był to mecz drugoligowy (obecnie byłoby to spotkanie pierwszoligowe) po spadku Kolejorza z grona najlepszych w 1957 roku. Do Poznania Pogoń Szczecin zawitała po raz pierwszy. Lech naturalnie był faworytem. Tymczasem – pamiętam to zaskoczenie bardzo dobrze i radość licznej grupy przyjezdnych kibiców portowców - nieoczekiwanie nowicjusz ze stolicy Pomorza Zachodniego utarł nosa miejscowym. Wygrał 1:0.
Rywalizowano wówczas systemem wiosna-jesień i w tym samym 1958 roku (24 sierpnia) Pogoń, która awansowała do I ligi (dzisiejszej ekstraklasy) zwyciężyła Lecha po raz kolejny. Tym razem 2:1. Lech nie zdołał awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej. Udało się to Pogoni. A po 1959 r.. przez dwa kolejne lata (1960, 1961), Rafał Anioła grał w zespole szczecińskim.
Do kolejnych potyczek o punkty portowców i kolejarzy doszło dopiero po kilku latach. W I lidze – grano już systemem jesień – wiosna, tak jak dzisiaj. I znowu dwukrotnie górą była Pogoń. Na wyjeździe (23 września 1962) wygrała 2:1, a w rewanżu u siebie 1:0 (5 maja 1963). Bramki dla szczecinian strzelał jej wychowanek Marian Kielec.
A więc cztery pierwsze mecze o ligowe punkty i cztery porażki lechitów. Czy Pogoń była wyjątkowo niewygodnym rywalem dla dębieckiej jedenastki?
Bilans potyczek „o coś” pokazuje, że znacznie lepiej aniżeli w zmaganiach ligowych Kolejorz radził sobie w meczach o Puchar Polski. Już pierwszy mecz pucharowy w Poznaniu (3 marca 1962) Lech wygrał gładko 4:1. Wprawdzie 10 września 1980 r. przegrał w Szczecinie 0:2, ale była to jedyna w historii PP porażka z drużyną występującą w bordowo-niebieskich koszulkach, tak jak słynna przed II wojną Pogoń Lwów.
Sześć następnych konfrontacji pucharowych to zwycięstwa Lecha. W tym najważniejsze, bo 19 maja 1982 roku w finale PP we Wrocławiu 1:0 po golu „odzyskanego” z Legii Warszawa Mirosława Okońskiego. To był pierwszy wielki sukces Lecha. Zarazem pierwsze zwycięstwo Kolejorza w liczących się krajowych rozgrywkach. Radość była olbrzymia. Po wygranej – o ile pamięć nie myli - w renomowanym Hotelu „Wrocław” zabrakło… alkoholu.
Dla lubiących statystyki przypominam wyniki pięciu pozostałych spotkań PP, wszystkich wygranych przez Lecha: 1:0 w Szczecinie (5 marca 1988 r.) i rewanż 1:0 w Poznaniu w tym samym 1988 r. (6 kwietnia), 1:1 i w karnych 3:4 w Szczecinie (29 września 1996), 0:0 i 12:11 w karnych (!) w dniu 10 października 2001 roku, wreszcie 2:1 w Poznaniu (24 października 2006 r.). Ten z 2001 r. do dzisiaj jest rekordowy w historii Pucharu Polski. Wykonywano wówczas 30 rzutów karnych. Całość zakończył bramkarz wywodzący się z Pyrzyc pod Szczecinem, wówczas grający w Lechu Norbert Tyrajski. Najpierw obronił strzał zawodnika gości, a potem sam wykorzystał jedenastkę.
Trochę jeszcze głównie o meczach o punkty, bo i tam nie brakowało zdarzeń niezwykłych. Od 1963 r. przez długie dziewięć lat Lech tułał się po stadionach drugiej i trzeciej ligi. Nie było spotkań z Pogonią. Ale u progu wiosny 1972 r. podczas której poznański zespół wywalczył awans do grona najlepszych, rozgorzała medialna wojna w związku z – zdaniem szczecinian –„ kradzieżą” przez Lech dwóch bramkostrzelnych piłkarzy portowców rodem z Wielkopolski – Romana Jakóbczaka i Włodzimierza Wojciechowskiego. Pierwszy był wychowankiem Zjednoczonych Września, a drugi Olimpii Poznań. Do boju stanął kto żyw. W tym… komitety wojewódzkie PZPR. Ten z grodu Przemysława miał większą „siłę przebicia” i „Jakub” oraz „Włodas” pomogli w powrocie do ekstraklasy.
Raz już na klubowej stronie Lecha Poznań apelowałem o szanowanie wspomnień. Tych najdawniejszych przede wszystkim. Ale nie tylko…
Dwa niespodziewanie wysokie wyniki w poznańsko-szczecińskiej rywalizacji są godne odnotowania. 7 marca 1976 r. na stadionie im. 22 Lipca, przed meczem inauguracyjnym wiosny sezonu 1975/ 1976 Lech – Pogoń, z pompą wręczono zawodnikom Lecha nagrody za zwycięstwo w plebiscycie na najlepszego piłkarza Wielkopolski w 1975 roku. Oczekiwano spektakularnego zwycięstwa. Tymczasem Pogoń rozgromiła Lecha 4:0! Już nigdy nie przeprowadzono podobnej fety przed spotkaniem…
Równo dwa lata później (7 maja 1977, tyle że na Dębcu) gospodarze wygrali z gośćmi w ulewnym deszczu 5:0.
Już przy Bułgarskiej rezultat spotkania I-ligowego Lech – Pogoń (13 czerwca 1984 r.) przesądził o drugim tytule mistrzowskim Kolejorza. Gospodarze potrzebowali do zwycięstwa w gronie najlepszych remisu. Mecz zakończył się wynikiem 1:1.
Wygrana 5:0 w 1977 roku nie była jednak najwyższą Lecha w Poznaniu. Przy Bułgarskiej 24 czerwca 2003 r. Kolejorz rozgromił Pogoń 6:0, a pięć bramek strzelił kojarzony głównie z GKS Katowice Krzysztof Gajtkowski.
Jeden mecz Lecha i Pogoni przerwano z powodu pomyłki informacyjnej. 1 kwietnia 2005 roku przekazano obecnym na stadionie przy Bułgarskiej wiadomość o zgonie papieża Jana Pawła II. Mylnie, ale mecz przerwano w 39 minucie przy stanie 1:0 dla gości. Spotkanie kontynuowano dopiero 27 kwietnia. Zakończyło się remisem 1:1.
Ostatnie głośne wydarzenie to najwyższa w Szczecinie wygrana Pogoni z Lechem. 21 lutego 2014 r. Marcin Robak, wówczas napastnik portowców, a obecnie Kolejorza, strzelił pięć bramek. Pogoń zwyciężyła 5:1.
Nie tylko Jakóbczak i Wojciechowski grali w obydwu zespołach – poznańskim i szczecińskim. Także w strojach Lecha i Pogoni występowali: Jarosław Araszkiewicz, Artur Bugaj i Grzegorz Matlak. Obecny trener Pogoni Kazimierz Moskal, choć kojarzony słusznie głównie z Wisłą Kraków, jako zawodnik sięgał po tytuły również z Lechem, a szkoleniowcami obu zespołów byli też Jerzy Kopa i Bogusław Baniak.
Andrzej Kuczyński
Zapisz się do newslettera