Grupa Big Six zrzesza sześć największych akademii piłkarskich w Polsce. Jednym z jej inicjatorów był dyrektor szkolenia Akademii Lecha Poznań, Rafał Ulatowski. Po blisko dwóch latach funkcjonowania grupy opowiada on o jej inicjatywach, wyzwaniach, a także problemach.
Co przez ostatnie blisko dwa lata dało uczestnictwo w Big Six Akademii Lecha Poznań?
Wytworzyła się grupa ludzi z sześciu akademii, która ma wpływ na szkolenie piłkarskie w Polsce. Mieliśmy sporo inicjatyw, które zostały wspólnymi siłami zostały przedyskutowane oraz zaproponowane Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Ten popierał nasze stanowisko chociażby przy okazji reformy Centralnej Ligi Juniorów, żeby stworzyć jedną silną szesnastozespołową ligę. Regularnie spotykamy się z tymi akademiami na różnych szczeblach. Każda z nich organizuje turnieje, na których nie brakuje konkurencji od rocznika 2004 aż do 2008. Możliwość częstej rywalizacji z takimi zespołami jak Legia Warszawa czy Jagiellonia Białystok także jest niewątpliwą zaletą uczestnictwa w tej grupie.
W jaki sposób zachodzi wymiana wiedzy między poszczególnymi klubami?
Akademie organizują szkolenia dla trenerów, w trakcie których każdy z uczestników ma swój panel. W jego trakcie mają oni okazję przedstawić sposób, w jaki prowadzi się dany obszar szkolenia w danej akademii, np. zajęcia treningowe. Organizator ponosi tylko koszty wynajęcia pomieszczeń na czas konferencji, my jedynie musimy dojechać na dane wydarzenie i następuje dzielenie się wiedzą. W otwarty sposób potrafimy mówić o tym, jak szkolimy i jakie mamy doświadczenia, a inne kluby mają okazję z tego korzystać.
Z jednej strony współpraca i rozwój szkolenia całej polskiej piłki, z drugiej bezpośrednia rywalizacja w juniorskich rozgrywkach pomiędzy członkami grupy. Jak to pogodzić?
Jeżeli patrzę na Tymka Klupsia czy Kamila Jóźwiaka, którzy wchodzą do pierwszego zespołu i radzą sobie odpowiednio, to czego mam się obawiać? Niech każdy sobie szkoli na swój sposób, my także tę drogę znaleźliśmy i się jej trzymamy. Jedna rzecz to jest wiedzieć coś, a druga wprowadzić to w praktykę. Ja wszystkim powtarzam zawsze: "My robimy to w ten sposób. Jeśli macie ochotę, podążajcie tym przykładem. Jeśli przyjdą takie efekty, jak u nas, to tylko dobrze. Jeśli nie, to idźcie inną drogą".
Dlaczego wyniki wspominanych przez pana wcześniej turniejów piłkarskich w ramach spotkań Big Six nie są nigdzie publikowane?
Wynik sportowy nie jest najważniejszą częścią tych rozgrywek. Na co dzień te dzieci rywalizują w ligach miejskich, wojewódzkich albo międzywojewódzkich. To jest maksimum, na co stać te kategorie wiekowe ze względu na geografię i logistykę. Tutaj otrzymują szansę rywalizacji z innymi czołowymi akademiami i ona jest sama w sobie dla nich przyczynkiem do rozwoju. Te turnieje mają nie tylko stanowić walkę o końcowy rezultat, ale także okazję do nabycia umiejętności i doświadczania nowych wyzwań.
Jaki wydźwięk miało zorganizowane w połowie maja spotkanie grupy w Popowie?
Kapitalny. Wszystko zostało przygotowane naprawdę "top". Rozegraliśmy turniej w cztery godziny, w formule każdy z każdym. Mieliśmy pyszne jedzenie z hotelu we Wronkach, każdy z gości był naprawdę zadowolony. Trzeba przy tym przyznać, że nie było jeszcze turnieju, w którym gospodarz nie stanąłby na wysokości zadania.
Jak wygląda współpraca na linii Big Six – PZPN?
Na jedno z naszych pierwszych spotkań w Warszawie trafił do nas Zbigniew Boniek. Udało się wtedy porozmawiać o tym, dlaczego my się zawiązaliśmy oraz jakie są nasze cele. Dzieliliśmy się swoimi pomysłami ze związkiem i on albo je akceptował, albo odrzucał. W tym pierwszym przypadku mamy chociażby twój o nazwie Centralna Liga Juniorów, którego współzałożycielem jest właśnie Big Six.
Był pan jednym z pomysłodawców powstania grupy. Skąd wziął się pomysł jej założenia, czy to gdzieś za granicą zobaczył pan podobny projekt?
Jestem osobą otwartą na wiedzę, doświadczenie oraz nowe kontakty. To może zdecydowanie bardziej wzbogacić naszą akademię, aniżeli jej zaszkodzić. Pomysł zrodził się, kiedy nowy szef akademii Legii Warszawa, Radek Mozyrko, zaproponował zacieśnienie współpracy między oboma klubami. Z tego ziarenka zrodził się pomysł, żeby zaangażować w to także pozostałych. Zaprosiliśmy do tej inicjatywy ludzi, których dobrze znaliśmy. W moim przypadku był to Krzysztof Paluszek z Zagłębia Lubin oraz Robert Kolendowicz z Pogoni Szczecin. Wiedzieliśmy, że jeśli będziemy o czymś rozmawiać, te plany znajdą odzwierciedlenie w praktyce.
Która z inicjatyw Big Six uważana jest za najbardziej wartościową?
Bez wątpienia reforma Centralnej Ligi Juniorów. Mówimy tu nie tylko o tej najstarszej kategorii wiekowej, ale także U-17 czy U-15. Ta ostatnia też w końcu rozgrywana jest w makroregionach. Wcześniej jeździliśmy na mecze w promieniu 50 kilometrów. Wszystkich ogrywaliśmy dwucyfrowo, co szkoleniowo nie miało większego sensu.
Czy pomysł ograniczenia do trzech liczby zawodników urodzonych w roku 2000 w przyszłym sezonie w rozgrywkach najstarszej kategorii Centralnej Ligi Juniorów był z wami konsultowany?
Otrzymaliśmy pytanie zadane nieformalnie przez naszego przedstawiciela, który zasiada w Komisji Technicznej. Powiedzieliśmy zdecydowane "nie", przede wszystkimi dlatego, że pomysł ten godził w reformę edukacji samych chłopaków. Nie wszyscy zawodnicy zasługują jeszcze na to, żeby trafić do rezerw. Równocześnie także nie wszyscy z rocznika 2000 zagrają w Centralnej Lidze Juniorów. W związku z tym nie ma dla nich miejsca na boisku. Z drugiej strony nie można wyrzucić chłopaka z akademii, dlatego że wprowadzono taką reformę. Z pewnością jednak poradzimy sobie z tymi zmianami.
Ta "główna" Centralna Liga Juniorów rozgrywana będzie od nowego sezonu w jednej, szesnastozespołowej lidze. Czy do tego dążyło także Big Six?
Jak najbardziej. Kiedyś była Młoda Ekstraklasa, której pierwsze lata funkcjonowania można było oceniać jako bardzo dobre. Wracamy teraz do podobnego projektu. Wcześniej w grupach zachodniej oraz wschodniej mieliśmy po sześć-osiem drużyn mocnych, reszta była w mniejszym lub większym stopniu od nich słabsza. Teraz w teorii powinna powstać z tego silna liga. To będzie dla naszych zawodników przedsmak wielkiej piłki. Jeździsz do Białegostoku, Krakowa czy do Warszawy, a z tamtejszymi zespołami nie miałeś okazji się wcześniej mierzyć. Fazę zasadniczą rozgrywałeś jedynie z klubami z zachodu, a teraz będą to o wiele bardziej wymagające rozgrywki.
Rozmawiał Adrian Gałuszka
Zapisz się do newslettera