2024-11-15 17:09 Adrian Gałuszka , fot. Przemysław Szyszka

- Czuję ogromny głód - wywiad z Mikaelem Ishakiem

- Z wiekiem przychodzi pewne doświadczenie i świadomość, że trawa nie zawsze jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu. Jeśli czuję się szczęśliwy, to po co miałbym to zmieniać? – pyta retorycznie kapitan Lecha Poznań, Mikael Ishak, który w ubiegłym tygodniu przedłużył umowę z Kolejorzem. Porozmawialiśmy z napastnikiem Niebiesko-Białych między innymi o potrzebie ciągłego głodu, roli trenera, trwającym sezonie i tym, co może przynieść przyszłość. Jak zawsze w przypadku tego piłkarza, cennych przemyśleń i wniosków nie brakowało.

Przedłużenie kontraktu, wysoka wygrana w hicie naszej ligi, dodatkowo okraszona twoją dziewiątą bramką w tym sezonie - to był prawdziwy Wielki Tydzień dla Mikaela Ishaka. Za tobą najlepsze dni w tym roku?

- Właściwie to nie wszystko układało się w tym ostatnim tygodniu tak, jak bym sobie tego życzył. Oprócz grania w piłkę jestem też ojcem dwóch synów oraz mężem, a tak się złożyło, że jedno z dzieci miało kłopoty zdrowotne i zostało poddane leczeniu. Dzięki Bogu, przyniosło ono pożądany skutek. Te dni kosztowały nas jako rodzinę wiele zdrowia, odbyliśmy szereg wizyt u różnych specjalistów, siłą rzeczy więc jako rodzica moją głowę mocno zaprzątały te sprawy. Wierzę, że od zewnątrz mogło to wyglądać na idealny czas pod każdym względem, ale niestety tak nie było.

Jeśli jednak chodzi o piłkę - to był niesamowity tydzień! Nowa umowa, niedługo później gramy z największym rywalem, radzimy sobie z nim wyśmienicie, osiągamy świetny wynik i dajemy dużo radości naszym kibicom i samym sobie. Tutaj lepiej być nie mogło.

To też pokazuje, jak niewielki wycinek życia piłkarza znamy na podstawie 90 minut spędzonych przez niego na boisku w weekend.

- Dokładnie tak jest, zawsze oczekuje się od nas jak najlepszej postawy i sami od siebie jej wymagamy. Czasem masz jednak sprawy, które są ważniejsze od piłki. Teraz wraz z żoną mieliśmy sporo zmartwień, ale wszystko potoczyło się szczęśliwie, a jeśli chodzi o futbol, lepiej sobie tego wymarzyć nie mogłem.

Zostając przy tym, co powszechnie nie jest wiadome: czy twoja motywacja do pozostania w Lechu była teraz jeszcze większa, niż przed dwoma laty?

- Teraz wybór dla mnie był jeszcze prostszy, niż wtedy. Gdyby wziąć pod uwagę moją pozycję w drużynie, opaskę kapitańską, to jak się czuję w szatni, zaufanie, jakim obdarzamy się wzajemnie z klubem, to to pozostało takie samo. Przyznam, że ważny czynnik stanowił również sztab szkoleniowy oraz cały projekt, w który mocno wierzę. Granie tu sprawia mi wielką przyjemność, obserwuję nasz rozwój każdego dnia i widzę nas zdobywających trofea w przyszłości. Praca, jaką wykonujemy, nasza struktura, kultura panująca w drużynie - tak, to z pewnością też odegrało swoją rolę.

Dodatkowym argumentem było też to, że inne ważne postacie zespołu, Joel Pereira i Bartosz Mrozek, rozmawiały równolegle z Lechem o przedłużeniu swoich kontraktów?

- Tak, nawet podświadomie chcesz wiązać się z klubem, który mierzy jak najwyżej i dba o zabezpieczenie swojej przyszłości. Przedłużenie Joela, Mrozia i mnie to bardzo czytelny dowód na to. Pamiętajmy również o reszcie piłkarzy, których mamy w drużynie, ich jakość to także gwarancja tego, że celujemy w trofea. Łatwiej wtedy podjąć decyzję, by pozostać na pokładzie.

Jak wytłumaczyłbyś fakt, że klub jest w stanie od dłuższego czasu z powodzeniem utrzymywać większość swoich najlepszych piłkarzy?

- Z wiekiem przychodzi pewne doświadczenie i świadomość, że trawa nie zawsze jest bardziej zielona po drugiej stronie płotu. Mogę powiedzieć o sobie, że jeśli czuję się szczęśliwy, to po co miałbym to zmieniać? Poza tym każdy zawodnik chce grać i to jest dla niego najważniejsze, z automatu daje satysfakcję i radość. Po drugie zadaje sobie pytanie: gdzie gram i dla kogo? Tutaj odpowiedź także jest prosta, bo czynię to dla wspaniałych kibiców w świetnie zorganizowanym klubie. Następnie dochodzą takie kwestie jak rodzina i jej przyzwyczajenia oraz samopoczucie w obecnym miejscu zamieszkania. Jeśli to wszystko układa się w spójną całość, nie chcesz tego zaburzać za większą ilość pieniędzy. Każdy podejmuje swoje decyzje i trzeba to szanować, mogę więc mówić w tym kontekście tylko za siebie.

Ten sezon jest dla ciebie najlepszym w lidze pod kątem indywidualnych statystyk w całej karierze, nigdy po piętnastu kolejkach nie miałeś na koncie dziewięciu bramek i trzech asyst, a przecież opuściłeś w tym okresie dwa mecze. Życie zaczęło się na dobre po trzydziestce?

- Naprawdę? Przyznam, jestem zaskoczony, ewidentnie wszystko idzie w tym kontekście tak gładko, że nawet się nad tym nie zastanawiałem. Wiem, na tej pozycji liczą się gole i asysty, ale jeszcze ważniejsze jest to, jak świetnie czuję się na boisku. Aktualnie mam też bowiem najlepsze statystyki biegowe, czuję ogromny głód i chcę cały czas wygrywać. Oczywiście liczę przy tym, że uda mi się podtrzymać tak dobre statystyki, to z pewnością nie zaszkodzi.

Nie chcę niczego sugerować, ale po raz ostatni na tym etapie rozgrywek mogłeś pochwalić się zbliżonymi liczbami w sezonie mistrzowskim…

- (śmiech) Ale to był też sezon, w którym finalnie grałem najwięcej w Lechu, zaliczyłem ponad trzydzieści występów, a w kolejnych niewiele ponad dwadzieścia. By na koniec rozgrywek móc legitymować się satysfakcjonującymi liczbami, muszę zagrać powyżej trzydzieści spotkań, oby tak też się stało tym razem.

Jaki jest twój przepis na to, by nie tylko pozostawać w jak najlepszej formie fizycznej, ale i w dalszym ciągu się rozwijać?

- Na pewno w tym konkretnym przypadku cenne było przejście bez kontuzji przez cały okres przygotowawczy. Pracowaliśmy bardzo mocno i każdy wie, że to zaowocuje szybciej, niż później. Kiedy wskoczyłem na odpowiednie obroty, pozostało mi tylko to kontynuować. To samo tyczy się całej drużyny, która przy dużym wsparciu sztabu zaadaptowała się do nowego systemu gry.

Jako sportowiec posiadasz dużą świadomość swojego organizmu, wiesz w jakich momentach należy przycisnąć, a kiedy musisz nieco odpuścić, by móc dać z siebie „maksa” w kolejny weekend. Starasz się dodatkowo pogłębiać swoją wiedzę w tym zagadnieniu bądź podejmujesz nowe działania, by jeszcze lepiej dbać o siebie?

- W pewnym wieku jesteś do tego wręcz trochę zmuszony. Od jakiegoś czasu chodzę na pilates, te zajęcia mają dobry wpływ na moje ciało. Pracuję też z osteopatą, by dbać o kręgosłup i plecy, ponadto zwracam uwagę na odpowiednie przygotowanie do treningu i to, co robię po jego zakończeniu. Kluczowa jest kwestia regeneracji. Nie ukrywam, że dodatkowo napędza mnie głód, o którym wcześniej mówiłem. Jak sobie o tym myślę, to on też był jedną z głównych motywacji do podpisania nowej umowy. Mógłbym iść gdzieś, gdzie jest cały rok ciepło, wiódłbym sobie spokojne życie, zarabiał większe pieniądze i prędzej czy później zatracił koncentrację na piłce. Cały czas jedna potrzebuję czuć presję. Jeśli to by mnie opuściło, nie zostałbym w Poznaniu na dłużej.

Czy oprócz tego głodu czujesz jeszcze nieco większą odpowiedzialność za odmłodzoną latem drużynę?

- Tak, zespół przeszedł pewne zmiany, przyszli do niego młodsi piłkarze i musimy pomóc im się nie tylko jak najlepiej zaadaptować, ale dbać, by utrzymać ich na ziemi. Myślę, że rola liderów w szatni stała się w tym względzie jeszcze ważniejsza, na razie jednak sobie z tym radzimy, jak należy.

Dostrzegasz w tym zespole pewne podobieństwa do tego z sezonu zakończonego mistrzostwem? Jak byś zestawił obecną drużynę względem ekipy sprzed trzech lat?

- Zarówno wtedy, jak i teraz przyszło nam pracować z fantastycznymi trenerami. Dla mnie to jest absolutnie fundamentalna kwestia i zarazem podobieństwo pomiędzy tymi zespołami. Wychodząc na boisko ich piłkarze zespołów wiedzą, co chcą zrobić, są zorganizowani i mają plan, który z reguły działa. Owszem, style gry się nieco od siebie różnią, bo obaj szkoleniowcy posiadają odmienne wizje, obie jednak się sprawdzają. Pomysł szkoleniowca Frederiksena jest bardzo wymagający dla piłkarzy, wierzę przy tym, że przynosi wiele ekscytacji kibicom, czasem rozgrywamy naprawdę szalone mecze. Zgaduję, że na koniec dnia chodzi nie tylko o wygraną, ale i o dostarczanie dużych emocji, teraz ich na pewno nie brakuje.

Trenerzy w piłce znaczą znacznie więcej, niż ludziom może się wydawać. To oni kierują tym autobusem, w którym wszyscy siedzimy. Jeśli oni mają konkretny pomysł poparty odpowiednią strukturą, to piłkarzom znacznie łatwiej jest pokazać pełnię swoich umiejętności. Weźmy najprostszy przykład Afonso Sousy. Czy jest lepszym piłkarzem, niż pięć-sześć miesięcy temu? Nie, widziałem go na treningu i wtedy, i widuję teraz każdego dnia. Jest jednak lepiej prowadzony, ma jasno określone cele i zadania, wie jak się zachowywać na murawie i widzimy taki efekt, że w tym sezonie spisuje się rewelacyjnie. Wyrazy uznania należą się również klubowi za sprowadzenie takiego asystenta, jakim jest Sindre, bo razem z pierwszym trenerem wykonują kapitalną robotę.

Do tej pory zdobyliście 34 punkty w piętnastu meczach, co daje najwyższą średnią w lidze w ostatnich latach. Tymczasem ta przewaga nad goniącymi was drużynami nie jest tak duża, jakie to powoduje u was odczucia?

- Można oczywiście patrzeć na sprawę dwojako, bo musimy być przez to pod prądem cały czas i to jest oczywiście dobre. Z drugiej strony myślisz sobie, że punktujesz bardzo skutecznie, ale dało się mieć tych punktów nieco więcej, dało się na przykład pokonać Motor u siebie i przewaga byłaby nieco większa. W piłce nożnej nie przewidzisz końcowego wyniku, więc musimy od siebie wymagać nieustannej koncentracji. Dlatego chcemy iść krok po kroku, skupiać się na każdym kolejnym zadaniu, bardzo cenię sobie takie podejście.

Przez blisko pięć lat gry w PKO BP Ekstraklasie poznałeś praktycznie jej wszystkie odcienie, którego z rywali wskazałbyś więc obecnie jako najgroźniejszego w walce o mistrzostwo?

- Moim zdaniem sprawa rozstrzygnie się między trzema zespołami: nami, Rakowem i Jagiellonią. Przewidywałbym, że Raków może okazać się dla nas bardziej niebezpieczny. To drużyna preferująca styl gry, który obiektywnie może nie porywać kibiców, ale jest bardziej pragmatyczny i skuteczny od Jagielloni, której mecze z kolei są zdecydowanie ciekawsze dla oka.

Zaczęliśmy od nowej umowy, pora więc na klamrę. Bierzesz pod uwagę możliwość, że czerwiec 2027 nie będzie oznaczał końca twojego rozdziału w Lechu?

- Piłka to czasem trudny biznes. Wiem, że jestem tutaj kochany, ja także kocham Lecha i jego całą społeczność. Ostatecznie jednak takie decyzje podejmuje się na podstawie analizy moich występów, więc ode mnie zależy, jak będę spisywał się przez najbliższe dwa i pół roku. Wierzę, że dobrą grą w tym czasie stworzę sobie opcję na pozostanie tutaj i otrzymam propozycję kolejnego kontraktu. Przed nami jednak długa droga, zobaczymy też, jak będzie reagować moje ciało. Niezależnie od tego biorę pod uwagę, że mogę zakończyć moją karierę właśnie w Poznaniu.

Rozmawiał Adrian Gałuszka

Następne mecze

Piątek 31.01 godz.20:30
Lech Poznań
vs |
Widzew Łódź
Sobota 08.02 godz.00:00
Lechia Gdańsk
vs |
Lech Poznań

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory