- Nawet gdy byłem w Anglii, to oglądałem mecze. Interesowałem się tym, co się dzieje w ekstraklasie. Wiem czego się spodziewać. Po pierwsze dlatego, że jestem na bieżąco, a po drugie zagrałem tutaj sporo meczów - mówi w pierwszej rozmowie po podpisaniu umowy nowy zawodnik Kolejorza, Deniss Rakels.
Masz coś do udowodnienia?
- Oczywiście, bo w ostatnim sezonie zagrałem trzy mecze. Potem już nie wystąpiłem w pierwszej drużynie. Mam wiele do udowodnienia sobie i wszystkim, którzy mnie znają. Chcę pokazać, żę potrafię wrócić na odpowiedni poziom, ten który miałem przed urazem. Liczę na to, że uda mi się właśnie w Lechu.
Jesteś zadziorny i charakterny.
- Wszyscy trenerzy, z którymi pracowałem tak mówili. A skoro kilka osób w ten sposób się wypowiada, to tak musi być (śmiech).
Tatuaże wiele mówią o twojej osobowości.
- Nie wiem czy tak jest. Ale na pewno nie jestem groźny. Jestem spokojnym i dobrym chłopakiem.
Po kontuzji miałeś trudny okres, długo nie grałeś w piłkę. Frustracja rosła?
- Było ciężko, było mi żal, że nie mogę grać. Musiałem pauzować pięć miesięcy. Rozmawiałem w trakcie rehabilitacji z naszym trenerem, Jaapem Stamem. Mówił, że liczy na mnie po kontuzji, ale potem wiele się zmieniło. W Reading walczyliśmy o awans, od momentu powrotu wiedziałem, że będzie ciężko o grę. Nawet ci, którzy jesienią mieli pewien plac nie mogli go być pewni. Zimą przyszli piłkarze z doświadczeniem z gry w Premier League. Klub chciał awansować. Już wtedy wiedziałem, że o grę będzie bardzo trudno.
To był nieudany sezon, mimo tego że pierwszy mecz rozpocząłeś w wyjściowym składzie.
- Trudno w ogóle nazwać to sezonem. Zagrałem dwa mecze, potem wypadłem ze składu. Po kontuzji grałem tylko w drugim zespole, kilka spotkań w reprezentacji. I to wszystko.
Wracasz do polskiej ligi, którą znasz dobrze.
- To mój plus. Nawet gdy byłem w Anglii, to oglądałem mecze. Interesowałem się tym, co się dzieje w ekstraklasie. Wiem czego się spodziewać. Po pierwsze dlatego, że jestem na bieżąco, a po drugie zagrałem tutaj sporo meczów.
- Było ciężko, było mi żal, że nie mogę grać. Musiałem pauzować pięć miesięcy. Rozmawiałem w trakcie rehabilitacji z naszym trenerem, Jaapem Stamem. Mówił, że liczy na mnie po kontuzji, ale potem wiele się zmieniło. W Reading walczyliśmy o awans, od momentu powrotu wiedziałem, że będzie ciężko o grę. Nawet ci, którzy jesienią mieli pewien plac nie mogli go być pewni. Zimą przyszli piłkarze z doświadczeniem z gry w Premier League. Klub chciał awansować - przyznaje łotewski piłkarz.
A jak dobrze znasz Lecha?
- To wielki klub. Grałem przeciwko tej drużynie i zawsze było trudno. To zespół, który co roku walczy o mistrzostwo. Wszyscy wiedzą jak duża to marka w kraju. To dobry zespół.
Jakie masz wspomnienia z meczów z Lechem?
- Zagrałem dwa mecze z Lechem, oba w Krakowie. Szczególnie pamiętam ten ostatni. Wygraliśmy na swoim stadionie z Lechem 5:2. To był szalony mecz. Byliśmy jako zespół w bardzo dobrej formie. Wygraliśmy wysoko, a już po kilkunastu minutach prowadziliśmy 3:0. Już wtedy wiedzieliśmy, że wygramy.
Czego oczekujesz po transferze?
- Czego? Chcę wrócić do formy. Chcę odbudować formę i pomóc drużynie.
W ataku Lecha grają Robak i Kownacki. Ten pierwszy jest królem strzelców, a drugi gra w kadrze młodzieżowej. Rywalizacja z nimi będzie trudna.
- Nie jestem klasyczną dziewiątką. Grałem w Cracovii przez dwa lata i na tej pozycji wystąpiłem w kilku meczach. Ciężko powiedzieć, że jestem klasycznym napastnikiem. Więcej spotkań rozegrałem na bokach. Rywalizacja na skrzydłach i w ataku jest duża. Ale to jest Lech, więc trudno się dziwić.
Wierzysz, że jesteś wstanie wygrać rywalizacje?
- Trudno powiedzieć czy wierzę w siebie. Po prostu wiem na co mnie stać. Wydaje mi się, że każdy kto oglądał ekstraklasę dwa lata temu też wie. Sądzę, że mam duże szanse, a jak będzie to zobaczymy w najbliższych miesiącach. To dobrze, że w klubie są zawodnicy, którzy rywalizują. Każdy z zawodników pozwala podnieść rywalizację w drużynie. Ja też chcę pomóc podnieść poziom tej drużyny. Każdy, który przychodzi - chce to robić.
rozmawiał Mateusz Szymandera
Zapisz się do newslettera