2019-01-31 13:11 Karol Szumlicz , fot. Przemysław Szyszka

- Chcę cieszyć się grą - wywiad z Nikolą Vujadinoviciem

Jednym z czołowych zawodników Kolejorza pod koniec rundy jesiennej był Nikola Vujadinović. Czarnogórzec z bułgarskim paszportem ma wiele do opowiedzenia o swojej piłkarskiej karierze, więc nie pozostaje nam nic innego, jak tylko zaprosić do lektury. 

Po pierwsze chciałbym coś wyjaśnić. Skąd u Ciebie bułgarski paszport?

- Urodziłem się w Serbii, ale mam bułgarskie korzenie. Paszport dostałem wtedy, kiedy reprezentowałem barwy CSKA Sofia. Moi dziadkowie ze strony mojej mamy przeprowadzili się do Belgradu z miasta bardzo blisko bułgarskiej granicy. Jej nazwisko brzmiało Velickov (śmiech), co jest chyba typowym nazwiskiem z tej części kraju. Wszyscy ludzie, którzy pochodzili z tamtych rejonów mieli możliwość, by uzyskać drugi paszport, ponieważ kiedyś ta część należała do Bułgarów. Wiadomo, to są Bałkany. Posiadanie podwójnego paszportu pomogło mi bardzo po odejściu z CSKA Sofia, ponieważ nie zaliczałem się do grona zawodników spoza Unii Europejskiej.

Jeżeli mówimy o Bałkanach, to nie sposób nie wspomnieć o życiu w Belgradzie. Szczególnie, jeżeli chodzi o historię. Jak dorastało się w tym mieście?

- Jeżeli mam być szczerzy to miałem bardzo udane dzieciństwo. Kiedy ludzie pytają mnie o wydarzenia z Belgradu, to chodzi oczywiście o bombardowanie miasta. To był trudny czas dla nas, ale byliśmy dziećmi. Nie dochodziło do nas co tak naprawdę dzieje się wokół nas. Oczywiście słyszeliśmy bombardowania, ale spędzaliśmy nadal mnóstwo czasu na boisku grając w piłkę nożną. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że zaraz obok nas ktoś może umierać. Dopiero, kiedy usłyszeliśmy alarm uciekaliśmy do domów. Nie myśleliśmy zbyt wiele na temat tej sytuacji. Ale teraz mogę powiedzieć, dla mnie Belgrad jest świetnym miastem do życia, jest piękną stolicą. Obcokrajowcy, którzy pierwszy raz tam przyjeżdżają są zazwyczaj zachwyceni.

To może kontynuując wątek Belgradu. Kiedy musisz zadecydować, któremu klubowi kibicujesz?

- (śmiech) To wszystko zależy od rodziny, od tego w jakim jesteś towarzystwie. Ważny jest też pierwszy mecz, na którym jesteś. Rywalizacja między Partizanem a Crveną Zvezdą jest według mnie jedną z największych na całym świecie. Nawet jak o tym mówisz, to musisz być bardzo uważny, co dokładnie przekazujesz. Ludzie przyjmują tę rywalizację bardzo poważnie. Ja spędziłem wiele czasu w Crvenej Zvezdzie, dokładnie 9 lat. To były piękne lata, kiedy przechodziłem ze wszystkich grup wiekowych do pierwszego zespołu. Trenowałem tam, ale nie miałem możliwości, żeby zadebiutować. W tamtych czasach grał tam m.in. Nemanja Vidić. Nie było łatwo młodym zawodnikom wtedy grać. Dla mnie lepiej było, żeby odejść tam, gdzie będę miał możliwość gry.

Wspomnijmy jeszcze twoje początki kariery. To prawda, że byłeś na testach w Arsenalu?

- Tak, to prawda. To był pewien rodzaj obozu. Spędziłem tam około 10 dni. Prezentowałem się dobrze, ale wtedy ciężko było podpisać kontrakt z powodu pozwolenia na pracę. W tamtym momencie nie miałem jeszcze bułgarskiego paszportu. Potraktowałem więc wtedy ten pobyt jako ważne doświadczenie dla tak młodego zawodnika. Miałem wtedy 15 lat. Nie miałem jednak szansy dłużej porozmawiać z Arsene Wengerem. Złapaliśmy się na chwilę, powiedzieliśmy kilka słów i tyle.

Ale to nie koniec ciekawych historii z twoich lat juniorskich. Byłeś blisko podpisania kontraktu z West Bromwich Albion.

- Miałem wtedy 17 lat i otrzymałem konkretną ofertę. Ale też nie dostałem pozwolenia na pracę. Dostałem propozycję kontraktu na 3 lata, jednak po wielu odwołaniach nie udało się uzyskać stosownych zezwoleń. Czekałem w domu jak na szpilkach. Wtedy trenerem West Bromwich był Bryan Robson. Był bardzo zadowolony z mojej postawy. To było bardzo miłe, szczególnie z ust legendy Manchesteru United. Od razu po moim przyjeździe zakładał, że będę grał w pierwszym zespole. Na treningach szło mi dobrze, więc zaproponował mi kontrakt. Nie udało się jednak dopełnić formalności. Dla mnie było jednak wielką satysfakcją, że mogłem go poznać.

Chwilę później przyszedł czas na Udinese. Wiesz, że masz bardzo podobną karierę do jednego z byłych zawodników Lecha Poznań?

- Tak, wiem, do Aziza (śmiech). Powiem szczerze, że kiedy byłem dzieckiem razem z kolegami bardzo mocno śledziłem Serie A. Na tamten moment liga włoska była bardzo mocna i była marzeniem każdego dziecka grającego w piłkę. Dla mnie również. Miałem dobry sezon w CSKA Sofia, wygraliśmy mistrzostwo Bułgarii. Ja byłem młodym, perspektywicznym graczem. Udinese miało dobry scouting i chciało mnie kupić. Miałem inne możliwości, m.in. z Niemiec czy z Panathinakosu. Ale jak usłyszałem, że Udinese mnie chce, to powiedziałem, że chcę iść tylko i wyłącznie tam.

Nie zagrałeś tam jednak ani jednego meczu.

- Kiedy tam przyszedłem, uświadomiłem sobie, że nie będzie wcale tak łatwo. Mieli wtedy ponad 100 graczy w kadrze na profesjonalnych kontraktach. Tutaj wiąże się nasza historia z Azizem. Kiedy przyszedłem już do Udine, to nie mogę mieć pretensji tylko do klubu. Po przyjściu tam od razu złapałem kontuzję. W pierwszym zespole grał wtedy m.in. Zapata i Brazylijczyk Felipe. W tamtym momencie był jednym z lepszych obrońców we Włoszech, strzelił gola Barcelonie. Miałem szansę, żeby tam grać, ale nie miałem szczęścia z powodu kontuzji. Ja byłem wtedy czwartym lub piątym wyborem na tą pozycję. Potem zaproponowali mi, że pójdę na wypożyczenie. Na początku nie byłem z tego zadowolony, ale później zaakceptowałem to. Najpierw było pierwsze wypożyczenie, potem drugie, trzecie. Ciężki czas. Marzyłem o stabilizacji, o zrobieniu kariery w jednym mieście. Potem stwierdziłem, że nie mam zbyt dużych powodów do smutku. Poznałem wiele kultur, języków, mam teraz duże doświadczenie.

Ważnym fragmentem Twojej kariery była gra w Osasunie Pampeluna. Tam spotkałeś... Jana Urbana.

- Wiem, że był trenerem Lecha w przeszłości. Urban był moim szkoleniowcem przez około 6 miesięcy. Mam z nim bardzo dobre relacje. Chociaż z moim poznaniem trenera wiąże się dość ciekawa historia. Po przejściu do Hiszpanii nie znałem tamtejszego języka. Rozumiałem sporo, bo znam włoski, ale miałem problem z mówieniem. Szkoleniowiec Urban od początku mówił ze mną... po polsku. Mówił "jesteś z Serbii, powinieneś rozumieć". I zaczął. Od dzień dobry, po taktyczne kwestie. Na początku nie rozumiałem (śmiech). Potem zacząłem się uczyć polskiego. Śmieszny moment, ale miałem z trenerem dobre relacje, dużo grałem.

Wiesz o tym, że mogłeś trafić do Lecha wcześniej? Przed transferem do Chin biła się o ciebie włoska Spezia Nenada Bjelicy i... Kolejorz.

- Nie wiedziałem o tym. Dowiedziałem się dopiero wtedy, kiedy podpisałem tu już kontrakt. Powiedział mi o tym wiceprezes Piotr Rutkowski. "Nareszcie Cię mamy", ale nie wiedziałem wcześniej, że Lech mnie chciał.

Płynnie przechodząc już do Lecha. Jakie były Twoje początki w Poznaniu? Jak je oceniasz?

- Kiedy tu przyszedłem, nie miałem za dużo czasu, żeby spotkać się z kolegami z drużyny, odbyć kilka treningów. Wszystko działo się bardzo szybko. Przyszedłem, podpisałem kontrakt i od razu leciałem z drużyną do Norwegii. Pierwsze spotkania przeciwko Utrechtowi były jednak całkiem udane. Pamiętam nawet, że według kibiców, po meczu w Holandii zostałem wybrany zawodnikiem meczu. To była dla mnie motywacja, żeby być jeszcze lepszym. Nie byłem jeszcze wtedy na sto procent gotowy do gry. Po dwóch meczach doznałem jeszcze kontuzji barku. To dużo zmieniło. Byłem bardzo rozczarowany, bo przyszedłem do nowego klubu, w dodatku z La Liga. Kibice wiele po mnie oczekiwali. Te trzy miesiące były dla mnie bardzo ciężkie. Chciałem być jak najszybciej zdrowy, zapomnieć o tych czasach.

Nie miałeś przecież zbyt wielu kontuzji w swojej karierze.

- Tak, to prawda. Stąd to wielkie rozczarowanie, bo naprawdę nie zdarzały się one zbyt często. Jak były, to krótkie. Maksymalnie 10 dni przerwy, a tutaj wypadam aż na 3 miesiące. Wtedy myślisz sobie: hej, dlaczego to akurat teraz Ci się przytrafiło? Byłem gotowy, walczyłem, żeby dać coś temu zespołowi. Teraz już mam to za sobą i czuję się bardzo dobrze.

Jesteś w stanie porównać ekstraklasę do innych lig, w których grałeś?

- Dla mnie ekstraklasa zdecydowanie jest lepsza niż ligi bałkańskie. Grałem w Bułgarii, Serbii, Rumunii i moim zdaniem polska liga jest zdecydowanie lepsza. Nie mogę jednak porównać jej z Hiszpanią, to zupełnie inny futbol. La Liga jest bardzo szybka. Ekstraklasa jest inna, tutaj musisz być bardzo dobrze przygotowany fizycznie. Ligę polską bardziej przyrównałbym do ligi szkockiej. Tam też liga jest bardzo fizyczna i gra się długą piłką.

Co według ciebie zmienił trener Adam Nawałka od czasu przyjścia do Lecha?

- Trener Nawałka zmienił wiele. Dla mnie jest wielkim nazwiskiem, poważnym trenerem. Ma wielkie doświadczenie i może nam pomóc w wielu kwestiach. Przed jego przyjściem, byliśmy pod formą. Byliśmy zagubieni na boisku, wiele spotkań nie graliśmy tak, jak chcieliśmy. Teraz, kiedy przyszedł, wygraliśmy trzy mecze pod rząd. Mam nadzieję, że będziemy to kontynuować od początku rundy wiosennej.

Co chciałby osiągnąć Nikola Vujadinović?

- Jeśli chodzi o mnie, to chcę być szczęśliwy, cieszyć się grą. Chcę walczyć do końca, do ostatnich minut i sekund tego sezonu. Chciałbym być zdrowy. A jako zespół, cały czas mówimy o jednym celu. Chcemy zdobyć Mistrzostwo Polski. Już przed przyjściem do klubu miałem oferty z innych drużyn. Miałem możliwość zostać w Osasunie, ale kiedy usłyszałem o ofercie z Lecha, myślałem o tym, że to wielki klub. Chcę z nim zdobywać trofea. Mam nadzieję, że uda się to w tym sezonie.

Następne mecze

Piątek 31.01 godz.20:30
Lech Poznań
vs |
Widzew Łódź
Niedziela 09.02 godz.17:30
Lechia Gdańsk
vs |
Lech Poznań

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory