W środowy wieczór Lech Poznań rozegra wyjazdowe spotkanie ze Stalą Mielec, w którym oba zespoły powalczą o awans do półfinału Totolotek Pucharu Polski. Przypomnijmy sobie historię starć między tymi zespołami, bo chociaż od ponad dwudziestu lat nie zagrały one ze sobą oficjalnego spotkania to jest ona bogata.
Co ciekawe, pierwszy raz oba kluby spotkały się kiedy niebiesko-biali byli jeszcze Kolejarzem Poznań i też miało to miejsce w ramach krajowego pucharu. W latach 50-tych liga grała system wiosna-jesień, ale Puchar Polski wyglądał tak jak teraz, dlatego w 1953 roku obie drużyny spotkały się w 1/32 finału edycji z roku kolejnego. W tym czasie tercet A-B-C był już tylko wspomnieniem, a w składzie dębieckiego zespołu był obecny już tylko Teodor Anioła, który niestety nie mógł wystąpić w Mielcu. Podopieczni trenera Artura Woźniaka wybrali się pociągiem w daleką podróż, ale ostatecznie przegrali z trzecioligowym zespołem 1:2. Przebieg tego starcia był dosyć nietypowy dla współczesnych kibiców, ponieważ w regulaminowym czasie gry padł bramkowy remis, dwie części dogrywki nie przyniosły rezultatu, a więc sędzia zaordynował kolejną część dogrywki, która miała zakończyć się po strzeleniu gola przez którąś ze stron. Stało się to dopiero w 124. minucie, a wcześniej jedynego gola dla lechitów strzelił Ryszard Wojciechowski, który w tamtym czasie próbował wrócić do gry po poważnej kontuzji. Jak się okazało nie udało mu się to i zawsze już był tylko rezerwowym, a ważną postacią zespołu stał się jego młodszy brat – Florian.
Na pierwsze starcie pierwszoligowe musieliśmy poczekać do 1961 roku. W tamtym sezonie Lech Poznań był beniaminkiem rozgrywek i od początku sezonu zespół trenera Henryka Czapczyka radził sobie bardzo dobrze w meczach domowych i po starciach rozgrywanych na Dębcu lechici zazwyczaj schodzili zwycięscy. Nie inaczej było w spotkaniu ze Stalą Mielec, kiedy wygrali oni 1:0 po golu Łucjana Gojnego. W kolejnych latach oba zespoły spotykały się jeszcze wiele razy i ostatecznie uzbierało się 46 meczów na poziomie pierwszej ligi (23 zwycięstwa Lecha, 10 remisów, 13 zwycięstw Stali Mielec) oraz cztery starcia w II lidze.
Wśród tych wszystkich meczów zdarzały się bardzo różne wyniki. Cofnijmy się na przykład do sezonu 1976/1977, kiedy to Lech fatalnie rozpoczął rozgrywki i w siedmiu meczach dwukrotnie zremisował 0:0, a pięć razy przegrał ze stosunkiem bramek 4:13. Jakby tego było mało w ósmej serii gier do Poznania przyjechała Stal Mielec, która w tamtym czasie była najlepszą drużyną w kraju. W końcu w latach 70-tych nasz najbliższy rywal był dwukrotnie mistrzem Polski (1973 i właśnie 1976), sezon wcześniej zagrał w ćwierćfinale Pucharu UEFA, a kiedy przyjechał do stolicy Wielkopolski był w trakcie dwumeczu w ramach Pucharu Europy z utytułowanym Realem Madryt. Ostatecznie hiszpański zespół okazał się za mocny, ale słabiutki w tym czasie Lech został rozgromiony na stadionie Szyca aż 1:5 i drużyna Grzegorza Laty oraz Henryka Kasperczaka mogła na rewanż do Madrytu jechać w dobrych humorach. Ta dotkliwa porażka była początkiem zmian w kolejowym klubie, ponieważ to właśnie wtedy zdecydowano się na sprowadzenie z Szombierek Bytom młodego szkoleniowca, Jerzego Kopę. To właśnie w tym sezonie Kolejorz musiał do końca bić się o utrzymanie, to właśnie wtedy miał miejsce pamiętny „Cud w Błażejewku” i to właśnie wtedy zaczęła powoli budować się drużyna, która w najbliższym czasie miała zacząć sięgać po pierwsze sukcesy w historii klubu.
Wiele lat musiało minąć, żeby Lech Poznań wziął rewanż za tę srogą porażkę. Oczywiście niebiesko-biali wiele razy wygrywali ze Stalą, ale dopiero w mistrzowskim sezonie 1989/1990 udało się wygrać z mielczanami aż 6:1. W tamtym czasie Kolejorz walczył o tytuł z Zagłębiem Lubin oraz GKS-em Katowice i każdy mecz w końcówce sezonu był bardzo ważny. W zdobyciu pewności siebie na pewno pomogło rozgromienie Stali na własnym stadionie, ale to starcie było również ważne dla jednego z piłkarzy, a konkretnie Andrzeja Juskowiaka. Pochodzący z Gostynia napastnik strzelił w tym meczu aż pięć goli, dzięki czemu wyraźnie przybliżył się do tytułu króla strzelców, który ostatecznie zdobył z osiemnastoma bramkami na koncie.
Po raz ostatni oba zespoły spotkały się w sezonie 1995/1996, kiedy to na inaugurację sezonu zawodnicy trenera Zbigniewa Franiaka przegrali w Mielcu 2:3 (gole Krzysztofa Piskuły i Pawła Wojtali), a w rewanżu rozegranym przy Bułgarskiej niebiesko-biali wygrali 2:0 po bramkach zdobytych przez Mirosława Trzeciaka i Jacka Dembińskiego. To właśnie w tamtych rozgrywkach Stal Mielec spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej zajmując przedostatnie miejsce w tabeli i po wielu latach chudych, grze nawet na piątym poziomie ligowym, obecnie walczą o powrót do piłkarskiej elity.
Już w środę niebiesko-biali rozegrają wyjazdowy mecz ze Stalą, a jak do tej pory radził sobie Lech na stadionie w Mielcu? Wiemy już o pucharowej porażce z lat 50-tych, ale w pierwszej oraz w drugiej lidze poznaniacy zagrali tam 25 razy i bilans tych spotkań jest minimalnie na naszą korzyść. Jedenaście razy górą był Kolejorz, dziesięć razy Stal oraz padły cztery remisy. Jak będzie w ćwierćfinale Totolotek Pucharu Polski? Przekonamy się już w środę późnym wieczorem.
Zapisz się do newslettera