Druga drużyna Lecha Poznań z awansem do 1/16 finału Pucharu Polski. W środowy wieczór w Sułowie piłkarze trenera Grzegorza Wojtkowiaka stoczyli dramatyczny bój zakończony serią rzutów karnych z tamtejszą Baryczą, a w konkursie "jedenastek" lepsi w stosunku 5:3 okazali się lechici.
Podczas losowania, które odbyło się 20 sierpnia w siedzibie Telewizji Polskiej los skojarzył Niebiesko-Białych ze zwycięzcą ostatniej edycji Dolnośląskiego Pucharu Polski. Pod koniec maja Barycz Sułów pokonała w jego finale w Dzierżoniowie po serii rzutów karnych Karkonosze Jelenia Góra 5:4, a ta odniesiona w dramatycznych okolicznościach wygrana otworzyła jej furtkę do fazy zasadniczego krajowego pucharu. Młodzi lechici z kolei dotarli do tego etapu rozgrywek po niespodziance sprawionej w wyjazdowej konfrontacji z pierwszoligową Pogonią Siedlce, kiedy to awans dały im trafienia Filipa Wilaka i Macieja Wichtowskiego.
Przy okazji meczu na Dolnym Śląsku rezerwy Kolejorza bardzo chcieli wrócić do wygrywania, bo w ostatnich trzech spotkaniach o punkty musieli zejść z murawy bez zdobyczy chociażby jednego "oczka". Przed przerwą jednak to rywalizujący o klasę rozgrywkową niżej gospodarze byli w stanie stwarzać więcej zagrożenia, a w kilku sytuacjach Mateusz Mędrala został przez nich zmuszony do pokazania pełni umiejętności. Tak było chociażby w 36. minucie, gdy 18-latek w świetnym stylu dwukrotnie odbijał strzały oddane z bliska przez Wojciecha Łuczaka i to głównie dzięki niemu utrzymywał się rezultat bezbramkowy.
Podopieczni trenera Wojtkowiaka mogli zaskoczyć przeciwnika tuż przed zmianą stron. Bliski szczęścia był ich najaktywniejszy w tej części gry ofensywny zawodnik, Tymoteusz Gmur. Urodzony w 2008 roku środkowy pomocnik znalazł się w posiadaniu piłki dwadzieścia metrów od bramki Baryczy i bez wahania uderzył i mocno, i niemal bezbłędnie. Niemal, bo trafił ostatecznie tylko w słupek i dla sułowian skończyło się na strachu.
Na tego typu niebezpieczne sytuacje przyszło nam poczekać bardzo długo już w drugiej połowie. Na dobrą sprawę Lech miał piłkę meczową na głowie Igora Stankiewicza, który ładnie zamykał dalekie dośrodkowanie na dalszym słupku, ale krótko przed ostatnim gwizdkiem arbitra jego "główkę" ładnie sparował poza linię golkiper rywala. Trzeba przyznać, że mając futbolówkę przy nodze to właśnie Niebiesko-Biali w większym stopniu nadawali ton grze długimi fragmentami po wznowieniu, ale gdy przychodziło im wejść w pole karne gospodarzy, to zamiary obrońcy Baryczy odgadywali bez większych przeszkód.
Gole jednak w ciągu 90 minut nie padły żadne, więc sędzia zarządził dwa kwadranse dogrywki. Sytuacja Kolejorza mocno skomplikowała się już niedługo po rozpoczęciu dodatkowego czasu gry, kiedy to żółtą kartkę obejrzał wprowadzony z ławki Maciej Orłowski, więc jego zespół musiał radzić sobie w dziesięciu. Mimo to lechici ani myśleli chować się za podwójną gardą, wciąż dążąc do rozstrzygnięcia losów awansu bez konieczności rozgrywania serii rzutów karnych.
Ambitna postawa trafienia nie przyniosła, ale już w konkursie "jedenastek" poznańska młodzież pokazała dużą dojrzałość i zimną krew. Z jedenastu metrów bardzo pewnie celowali najmłodsi na murawie Gmur, debiutujący w seniorach Wojciech Szymczak i stoper Jakub Falkiewicz, natomiast oprócz nich golkipera gospodarzy pokonali Maciej Wichtowski oraz w ostatniej serii Jan Niedzielski. A że w trzeciej kolejce pomylił się zawodnik Baryczy, to rezerwy Lecha Poznań cieszyły się z promocji do drugiej rundy pucharu.
Żółte kartki: Łuczak - Pietrzak, Brzyski, Dudek, Czekała, Wilak, Orłowski, Szymczak
Czerwona kartka: Orłowski (97.)
Lech II Poznań: Mateusz Mędrala - Jakub Skowroński, Jakub Falkiewicz, Maciej Wichtowski, Maksym Pietrzak (46. Maciej Orłowski) - Igor Brzyski, Tymoteusz Gmur, Sammy Dudek (79. Jan Niedzielski) - Igor Stankiewicz, Maksym Czekała (65. Wojciech Szymczak), Filip Wilak (65. Igor Kornobis)
Zapisz się do newslettera