Wicemistrz Kazachstanu doskonale zdaje sobie sprawę, że zdecydowanym faworytem dwumeczu w I rundzie eliminacyjnej Ligi Europy jest Lech. Zespół z Tałdykorganu zapewnia jednak, że nie czuje strachu.
- Wiemy z kim będziemy grać, ale na pewno się nie boimy. Chyba nie wyglądam na przestraszonego człowieka. Jesteśmy słabszym zespołem niż Lech, ale solidnym. Na pewno jutro będziemy jednak grać w piłkę, a nie tylko przeszkadzać w jej rozgrywaniu - zapewnia trener Żetysu Tałdykorgan Slobodan Krcmarević.
Żetysu informacje o Lechu zbierało głównie za pośrednictwem Slobodana Krcmarevica. Serbski trener drużyny z Tałdykorganu ma wielu znajomych, którzy znają realia polskiej piłki. - Moim sąsiadem jest Stanko Svitilica, a moi podopiecznym był z kolei Kamil Kosowski. Znam też dokonania Lecha w starciach z takimi zespołami jak Manchester City czy Juventus Turyn. Cieszymy się z szansy rywalizacji z takim zespołem - mówi trener Żetysu.
Za Lechem przemawiają nie tylko umiejętności piłkarskie, ale również atmosfera na stadionie przy jakiej przyjdzie grać gościom z Tałdykorganu. W Kazachstanie na trybunach rzadko zasiada kilkanaście tysięcy widzów i nie ma też takich obiektów jak ten w Poznaniu. - Dla nas to jest wielka satysfakcja jak możemy grać na takich stadionach jak w Poznaniu. To w końcu jedna z aren Mistrzostw Europy. Grając tu z takim zespołem jak Lech nie możesz nic stracić, a tylko zyskać - twierdzi napastnik Żetysu Tałdykorgan Danilo Belić.
Kazachowie obawiają się również skutków bardzo długiej podróży, która zajęła im ponad osiemnaście godzin. - Dlatego przyjechaliśmy tutaj wcześniej, by móc odpowiednio wypocząć i przygotować się do czwartkowego meczu. Niemniej to może sprawić nam mnóstwo problemów - przyznaje Slobodan Krcmarević.
Zapisz się do newslettera