Lech Poznań dawno nie miał okazji rywalizować w meczu przyjaźni z Arką Gdynia. Po raz ostatni oba kluby zmierzyły się w grudniu 2019 roku, zabraknie zaledwie kilku dni, żeby minęła czwarta rocznica.
Dojdzie do starcia poznańsko-gdyńskiego dokładnie po 1449 dniach. I to tylko dlatego, że los skojarzył obie ekipy w Pucharze Polski. W lidze nie było w ostatnich latach okazji do tych starć przyjaźni, ponieważ Lech grał w PKO BP Ekstraklasie, a Arka - w I lidze. Zresztą kto wie, może już wkrótce to się zmieni, bo ekipa z Trójmiasta jest liderem i obrała kurs na najwyższą klasę rozgrywkową. Na razie czeka jednak piłkarzy Wojciecha Łobodzińskiego egzamin z Kolejorzem.
Ostatnim sezonem, w którym doszło do dwumeczu Lecha Poznań z Arką Gdynia, był sezon 2019/2020. To ten, kiedy na ławce trenerskiej poznaniaków zasiadał od początku do końca Dariusz Żuraw. Na koniec wywalczył wicemistrzostwo Polski, które skonsumował awansem do fazy grupowej Ligi Europy. Wcześniej jednak zaliczył kilka wzlotów i upadków. Zresztą rozgrywki mocno się wtedy przeciągnęły, bo w marcu wybuchła pandemia koronawirusa i była dwumiesięczna przerwa ligowa. Dlatego finiszowaliśmy dopiero w lipcu.
Akurat z Arką oba spotkania odbyły się jednak bez komplikacji jeszcze w 2019 roku. A to dlatego, że do pierwszej doszło w 5. kolejce. Wtedy nad morzem padł bezbramkowy remis. Niesamowitą sytuację w końcówce zmarnował wówczas Mateusz Młyński, który mógł dać swojej drużynie trzy punkty, ale pogubił się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. To był wynik rozczarowujący dla kibiców Kolejorza, bo zespół w pierwszych trzech kolejkach wywalczył siedem punktów, ale potem przyszła przegrana przy Bułgarskiej 1:3 ze Śląskiem Wrocław w obecności ponad 32 tysięcy kibiców, a zaraz po niej ten remis.
Podobne rozczarowanie było 19 grudnia 2019 po starciu w stolicy Wielkopolski z Arką. Goście wówczas od 24. minuty grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Damiana Zbozienia. W końcówce pierwszej połowy jednak Maciej Jankowski trafił na 0:1. Lech oddał ponad 30 strzałów, ale wyrównał dopiero kwadrans przed końcem po stałym fragmencie gry Lubomír Šatka. Przewaga gospodarzy była ogromna, ale skończyło się remisem 1:1, co sprawiło, że Niebiesko-Biali przezimowali dopiero na piątym miejscu i musieli wiosną odrabiać straty.
Zapisz się do newslettera