Lech Poznań pokonał Wisłę Kraków 2:1. Tak to spotkanie skomentowali przedstawiciele Kolejorza.
- Przede wszystkim chcę pogratulować zawodnikom dobrego meczu. Dobrego w aspekcie mentalnym. Pokazaliśmy dyscyplinę na boisku, a także determinację od pierwszej minuty. Dobrze wykorzystaliśmy przestrzenie, które nam Wisła zostawiała w środkowej strefie boiska. Można być zadowolonym z realizacji założeń taktycznych. Cieszy, że w końcu strzeliliśmy gola po stałym fragmencie gry, to zawsze budujące, kiedy taki element udaje się wykorzystać. Wciąż jednak brakuje nam zimnej krwi, wykorzystania sytuacji, które udaje się stworzyć. Można było w łatwiejszy sposób rozwiązać niektóre akcje.
Nie zamierzam jednak wybrzydzać, bo to był najlepszy mecz odkąd jestem trenerem Lecha. Bramka Pedro Tiby, który wszedł z ławki i w takiej roli też stanowił dużą siłę dla drużyny - to wszystko jest budujące. Nie widziałem słabego ogniwa dziś, piłkarza, który by odstawał, nie realizował tego, co miał nakreślone. Była za to praca zespołowa i to zostało nagrodzone. Pedro? To bardzo ważny piłkarz, wiedział że wejdzie w drugiej połowie, oczekiwałem od niego podań otwierających drogę kolegom, zdobył bezcenną bramkę również.
- Wszyscy bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz, bo wiemy, jak ciężki moment teraz przeżywamy. Jaka jest sytuacja i atmosfera wokół drużyny. Straciliśmy trochę wiarygodności jako zespół i nie chcieliśmy czekać z odbudowywaniem jej do lipca i początku nowego sezonu, tylko zacząć to robić już teraz. Mieliśmy plan, by dobrze wejść w ten mecz, grać dobrze i wygrać, i myślę, że to wszystko nam się udało. Taki kierunek musimy utrzymać i mam nadzieję, że za tydzień, przy naszej publiczności, pokażemy podobnie dobry styl i zgarniemy kolejne trzy punkty.
- W tym sezonie popełniamy dużo prostych błędów i często brakuje nam koncentracji, a frustracja po tych meczach jest ogromna. Dzisiaj wzięliśmy rewanż, pokazaliśmy dobrą grę, kontrolę przez całe spotkanie. Szkoda tej straconej bramki, bo ona napędziła Wisłę, Kuba Błaszczykowski wszedł na boisko i trochę rozruszał drużynę.
Od pierwszego gwizdka chcieliśmy zdominować rywali, bo nasz styl jest taki, że utrzymujemy się dużo przy piłce w ataku pozycyjnym i Wisła sobie nie radziła z naszą grą, wychodziła do nas wysoko, ale cały czas przegrywali te pojedynki. To my kreowaliśmy sobie sytuacje, nie oni. Mecz był głównie pod naszą kontrolą, ale ostatnie minuty mogły być lepiej rozegrane przez nas, bo niepotrzebnie w nasze szeregi wkradł się chaos. Koncentracja w tych końcowych fragmentach musi być na wyższym poziomie.
Zapisz się do newslettera