Lech Poznań przegrał w Liège ze Standardem (1:2) i plasuje się na trzecim miejscu w tabeli grupy D. Tak to spotkanie skomentowali przedstawiciele Kolejorza.
- Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, Standard był zespołem lepszym, zdominował nas, a my nie potrafiliśmy sobie poradzić z ich wysokim pressingiem. Wydawało się, że po tej czerwonej kartce dla rywali, w drugiej połowie mieliśmy wszystko pod kontrolą. Bramka na 1:0. To, co wydarzyło się później jest trudne do opisania. To pierwsza taka sytuacja, że w trzech meczach z rzędu w ostatniej akcji meczu mój zespół traci bramki. To jest na pewno trudny moment.
- Na gorąco ciężko coś sensownego powiedzieć po takim meczu. Sami strzeliliśmy sobie w kolano. Prowadziliśmy 1:0, mieliśmy jednego zawodnika więcej i robimy coś takiego. Zrobiliśmy to, o czym mówiliśmy w przerwie - żeby nie kusić losu, uważać na żółte kartki. Nie zachowaliśmy chłodnej głowy, popełniliśmy błąd przy pierwszych trafieniu Belgów. Zresztą ten drugi gol to też nasz błąd i chęć za wszelką cenę zablokowania dośrodkowania, krycia zawodnika. Każda stracona bramka to nie jest efekt jednego błędu, a ich powielania.
Reprezentujemy Lecha, reprezentujemy klub i kibiców, którzy nie mogą być z nami. Dalej wierzymy w awans i w korzystne wyniki, bo jesteśmy Lechem Poznań. To trzeci mecz z rzędu, w którym tracimy bramkę w ostatnich minutach. Dużo rozmawiamy, ale musimy te słowa zamienić w czyny. Bo mówienie nic nie zmieni. Mam nadzieję, że szybko to się odwróci.
- Trener powiedział w przerwie, że mamy grać kreatywniej, być bardziej konsekwentni, jednak my nie wprowadziliśmy tego i nasza gra nie wyglądała dobrze także po zmianie stron. Cały czas wierzymy w awans, musimy grać inteligentnie i zmienić podejście, bo jeśli nie odwrócimy tego, to nie ma po co wychodzić na boisko.
- Dzisiejszy mecz wyglądał zupełnie inaczej niż to spotkanie w Poznaniu. Przeciwnik wyszedł bardzo wysokim pressingiem i nie potrafiliśmy sobie z tym na początku poradzić. Nie tworzyliśmy klarownych sytuacji, było wiele indywidualnych strat, brakowało nam determinacji. To było powodem tego, że w pierwszej połowie mieliśmy problemy. Potem rywale dostali czerwoną kartkę i do czasu grało nam się łatwiej. Ciężko mi powiedzieć, dlaczego dalej mecz się tak potoczył. Musimy przeanalizować to na chłodno i podjąć jakieś kroki, żeby poprawić naszą grę, zmienić nasze podejście typowo sportowe - być bardziej zdeterminowani, agresywni w defensywie, a wtedy będzie to wyglądało zupełnie inaczej.
Zapisz się do newslettera