W pierwszej serii górą był bramkarz Kolejorza, który nie pozwolił żadnej z piłek wpaść do siatki i strzelcy musieli wykonać dziesięć pompek. Kolejce dwie serie zakończyły się remisami. Atmosferę w finałowej rywalizacji podgrzał nieco kierownik zespołu Łukasz Mowlik - Garnek jak strzelisz noszę ci sprzęt na trening do końca obozu. Jak nie trafisz, do nie odzywasz się do wyjazdu - krzyknął zza linii bocznej Mowlaj". Chwilę później Gancarczyk podszedł do piłki i... trafił w słupek. Do tego w tej ostatniej decydującej serii trener Jacek Zieliński, również nieco podniósł stawkę - Panowie strzelamy po dwa razy, trzy bramki to remis. Jak przegracie, pompujecie trzydzieści razy - zaordynował trener. Świetnie w bramce spisywał się jednak Kotorowski, który na szesnaście strzałów tylko dwa wpuścił do siatki i po chwili jego koledzy z zespołu musieli wylądować na ziemi.
Zapisz się do newslettera