Na jeszcze większe zaangażowanie skrzydłowych liczy trener Nenad Bjelica. Szkoleniowiec chce w ten sposób zwiększyć kreatywność swojego zespołu w akcjach ofensywnych.
Zdecydowaną poprawę widać już na przestrzeni kilku rozegranych meczów przez drużynę Nenada Bjelicy. W spotkaniu z Pogonią lechici 15 razy dośrodkowywali piłkę w pole karne, tydzień później w starciu z Lechią 22 razy, a w meczu z Arką Gdynia już 30. Wysokiej średniej nie udało się podtrzymać w starciu z Górnikiem Łęczna. W tym spotkaniu zawodnicy Kolejorza dośrodkowywali futbolówkę w pole karne 21 razy. To i tak wynik lepszy niż ten ze spotkania z Pogonią.
- Chcę pewne zwyczaje zmienić w funkcjonowaniu drużyny. Po to by Lech osiągał sukcesy. Chodzi mi o sposób gry drużyny. W gruncie rzeczy nie podoba mi się to jak prowadzimy grę, w szczególności myślę o grze skrzydłami. Tego moim zdaniem jest za mało i to mi się nie podoba. Za często staramy się grać tylko i wyłącznie środkiem - podkreśla szkoleniowiec poznańskiego zespołu.
Problemem Kolejorza jest też, zdaniem trenera, sposób rozgrywania akcji pod bramką przeciwnika. - To także musimy poprawić. W ostatnim miesiącu nie mieliśmy czasu, żeby nad tym popracować. Wynika to z tego, że gdy rozpoczęliśmy pracę to brakowało ośmiu zawodników, przed meczem z Arką mieliśmy mecz w środku tygodnia. Nie było na to czasu i nie mogliśmy się do tego dobrze przygotować - zaznacza Chorwat.
Przed sztabem szkoleniowym jeszcze dużo pracy. - W defensywie gramy już tak jak chcemy. Mecz z Arką jest tego przykładem, bo nie straciliśmy bramki. Jeśli chodzi o ofensywę to wszystko może potrwać miesiąc, dwa lub trzy. Wiele będzie zależało od zawodników - mówi Bjelica. - To, że chcemy grać skrzydłami nie oznacza też, że będziemy grali długą piłkę na skrzydło, a potem wrzutkę w pole karne. Chcę grać kombinacyjne, z wykorzystaniem skrzydeł i unikać przypadkowych dośrodkowań - dodaje trener.
Zapisz się do newslettera