W czasie trwającej kampanii aż sześciokrotnie pokonywał bramkarzy rywali we wszystkich rozgrywkach. W Lotto Ekstraklasie dokonał tej sztuki dokładnie pięć razy, co stanowi jego życiowy rekord. – Liczba tych trafień będzie miała średnie znaczenie, jeśli te rozgrywki nie skończą się, jak byśmy chcieli. Jak będę skakał na rynku pod koniec maja, to dopiero wtedy poczuję się szczęśliwy – podkreśla pomocnik Lecha Poznań, Łukasz Trałka.
Kiedy 33-letni zawodnik zdobywa w tym sezonie bramkę, Kolejorz zawsze wygrywa. Miało to miejsce w spotkaniach kolejno z Piastem Gliwice (5:1), Koroną Kielce (1:0), Legią Warszawa (3:0), Jagiellonią Białystok (5:1) oraz Lechią Gdańsk (3:0). Może gracz powinien zacząć strzelać także obcych boiskach, na których jego zespół nie zaznał smaku zwycięstwa od siedmiu miesięcy? – Nie rozpędzałbym się, mamy dobrych piłkarzy od zdobywania bramek, niech oni się tym zajmą – uśmiecha się Trałka. – Ja się cieszę, że wpada, ale moim celem numer jeden nie będzie nigdy strzelenie gola, a niedopuszczenie do jego straty – tłumaczy urodzony w Rzeszowie piłkarz.
- Szczerze mówiąc, nie wiem, z czego to wynika. Można po piłkarsku powiedzieć, że trochę mi żre w ostatnich miesiącach. Skoro jednak piłka mnie szuka, trzeba zachować skuteczność w tych sytuacjach. To też nie jest tak, że co spotkanie mam cztery dobre szanse na strzelenie gola. Trochę w tym wszystkim szczęścia też trzeba mieć – opowiada o swojej bramkostrzelności pomocnik.
Jak sam deklaruje, o końcu kariery jeszcze nie myśli. Nie ma jednak celu ścigania się na siłę z innymi graczami, którzy grubo po 30. roku życia występowali na polskich boiskach. – Jak się czujesz tak jak ja teraz, nie myślisz o tym, kiedy nastąpi koniec. Zwyczajnie nie ma po co, fizycznie wyglądam dobrze i, mówiąc kolokwialnie, biorę to, co jest. Na pewno nie jest tak, że patrzę na zawodników, którzy mieli pod czterdziestkę i myślę sobie, że chciałbym ich wyprzedzić – zaznacza 33-latek, który w niebiesko-białych barwach zagrał w 232 spotkaniach.
Zdaniem Trałki jego drużyna nie ma powodu, żeby obawiać się nadchodzącego starcia z Wisłą w Krakowie. – Spotykają się dwie drużyny w dobrej formie. Oglądałem to spotkanie Wisły z Legią w Warszawie, w którym wiślacy wyglądali fajnie zarówno w defensywie, jak i z przodu. W futbolu jest jednak tak, że mecz meczowi nierówny i spodziewam się, że w poniedziałek będzie wyglądało to nieco inaczej – mówi zawodnik, którego kontrakt z Kolejorzem obowiązuje do końca czerwca 2019 roku.
Zapisz się do newslettera