Jakub Białczyk w nietypowych okolicznościach został bohaterem swojego zespołu podczas turnieju Keramik Cup. Lechita zmuszony był zastąpić swojego kontuzjowanego kolegę między słupkami własnej bramki i świetnymi interwencjami przyczynił się do zwycięstwa Kolejorza w tych rozgrywkach.
Wspomniana sytuacja rozpoczęła się podczas ćwierćfinałowego starcia juniorów młodszych Lecha Poznań z 1. FC Köln. Wtedy kontuzji przedramienia doznał jedyny golkiper Kolejorza, Tymoteusz Czerwiński i zastąpić go musiał jeden z zawodników z pola. Do bramki Niebiesko-białych wszedł nominalny pomocnik, Jakub Białczyk. Ostatecznie lechici wygrali to spotkanie 5:4.
- To była dla mnie niecodzienna sytuacja. Na treningach przed turniejem mieliśmy kilka gier w hali, podczas których wszyscy zawodnicy mieli okazję zagrać na pozycji bramkarza. Nie spodziewałem się, że mogę kiedykolwiek wystąpić w meczu o stawkę jako golkiper - przyznaje Jakub Białczyk.
Białczyk największą niespodziankę sprawił w spotkaniu półfinałowym przeciwko Karsluher SC. W regulaminowym czasie gry mecz zakończył się remisem 4:4 i do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były rzuty karne. Podczas serii jedenastek lechita obronił trzy strzały. Na dodatek podszedł do wykonania ostatniego rzutu karnego i precyzyjnym uderzeniem ustalił wynik na 8:7. Kolejorz awansował do finału, w którym rozgromił FC Tokyo Verdy 8:0, a Białczyk zachował czyste konto.
- Gdy obroniłem pierwsze uderzenie byłem bardzo zdziwiony, ale też uwierzyłem, że mogę zrobić to ponownie. Zarówno serię rzutów karnych jak i cały turniej z pewnością zapamiętam do końca życia - komentuje Białczyk. - Kuba spisał się bardzo dobrze w roli bramkarza. Między innymi dzięki jego skutecznym interwencjom w konkursie jedenastek awansowaliśmy do finału - dodaje trener Bartosz Bochiński.
15-latek regularnie występuje w drużynie juniorów młodszych Lecha Poznań. Najczęściej gra na pozycji defensywnego pomocnika. - Nie miałem doświadczenia jako bramkarz. Zdarzało się, że grałem na tej pozycji, chodząc na orlik z ojcem i młodszym bratem - twierdzi Białczyk i po chwili kontynuuje. - Przed meczami turniejowymi, w których musiałem zagrać na bramce byłem bardziej zestresowany niż zwykle. Najważniejsze jednak, że dałem sobie radę i zdobyliśmy trofeum.
Zapisz się do newslettera