Lech w sobotę przy Bułgarskiej podejmować będzie Wartę w derbach Poznania. Jeśli spojrzymy historycznie na rywalizację tych klubów w najwyższej klasie rozgrywkowej, to Kolejorz jest niemal bezbłędny w roli gospodarza - wygrał niemal wszystkie spotkania rozgrywane u siebie, poza jednym, który odbył się w sezonie 1994/95.
Do tamtych rozgrywek niebiesko-biali przystępowali zaledwie nieco ponad rok po wywalczeniu mistrzostwa Polski. Trenerem był Romuald Szukiełowicz, który obiecywał, że zespół będzie tak fizycznie przygotowany, że od 70. minuty każdego spotkania będzie odjeżdżał rywalom niczym pociąg ekspresowy. Niestety, było raczej odwrotnie. Zwłaszcza wiosną poznaniacy prezentowali się bardzo słabo. Choć akurat przed derbami, które odbyły się 14 maja, przyszły niespodziewane dwie wygrany, w tym na wyjeździe z Legią Warszawa (1:0), co przerwało jej trwającą bardzo długo serię bez przegranej u siebie.
W drużynie zapanował lekki optymizm, Szukiełowicz przed pierwszym gwizdkiem udzielał wywiadu. - Dwie przegrane na początku wiosny wprowadziły nerwowość i może źle zadziałało na chłopaków, że skończyły się marzenia o mistrzostwie czy wicemistrzostwie. Ale spokojnie, do pucharów powinniśmy awansować - stwierdził w rozmowie z redaktorem Czesławem Kaliszanem z TVP. Skończyło się jednak na buńczucznych zapowiedziach, bo Lech na finiszu zajął szóste miejsce. To nie była wina tylko Szukiełowicza, bo organizacyjnie było przy Bułgarskiej coraz gorzej, zaczynało brakować pieniędzy i rozpoczynało się staczanie w przepaść. A derby wygrała Warta, która jeszcze łudziła się, że zachowa ekstraklasowy byt. Opuściła jednak ostatecznie szeregi najwyższej klasy rozgrywkowej. Lechitów pokonała 2:1, gospodarze zmarnowali mnóstwo stuprocentowych sytuacji, a w końcówce załatwił ich Piotr Prabucki, który potem zresztą przeniósł się do Kolejorza.
Poza tym wyjątkiem, wszystkie pozostałe starcia, w których Lech był gospodarzem, zakończyły się jego triumfem. Zarówno te z końcówki lat 40., kiedy to oba kluby mierzyły się po raz pierwszy w ówczesnej I lidze - kolejno były to triumfy 2:0, 2:1 i 2:0. A potem także w latach 90., kiedy Kolejorz pokonał lokalnego przeciwnika 1:0. I po kolejnym awansie Zielonych najpierw było 1:0, a gola w doliczonym czasie z rzutu karnego strzelił Jakub Moder, a potem 2:0 w mistrzowskim sezonie 2021/2022. Jak będzie teraz?
Zapisz się do newslettera