Na sam koniec dość pewnie broniącemu tego dnia Krzysztofowi Kotorowskiemu, trener Smuda zaproponował małe zawody. - Jak obronisz całą serię to wskakuje do tej rzeczki za boiskiem - odważnie zadeklarował szkoleniowiec Lecha. Piłkarzom nie trzeba było tego powtarzać dwa razy. Dziewięciu lechitów ustawiło piłki szesnaście metrów od bramki. Kotor" pewnie obronił dwa pierwsze uderzenia, ale skapitulował przy strzale Łukasza Białożyta - Brawo Łukasz, uratowałeś mnie - cieszył się trener. Serię oczywiście dokończono i ostatecznie Kotorowski i tak mógł być zadowolony, bo pięć piłek padło jego łupem.
Cały trening zakończyła krótka gra na trzy bramki.
Zapisz się do newslettera