Po pięciu meczach bez zwycięstwa i nawet zdobytej bramki, piłkarze Lecha Poznań wreszcie zainkasowali trzy punkty. Fatalną serię ośmiu godzin i dziewięciu minut bez strzelonego gola przerwał już w 13 minucie spotkania z ŁKS-em Łódź Sergei Krivets.
- Spadł mi duży kamień z serca. Ostatnio nie szło mi najlepiej, podobnie jak całej drużynie. Ten mecz był dla nas jak walka o życie. Nie mogliśmy sobie pozwolić na jakąkolwiek stratę punktową. Liczyło się tylko zwycięstwo i udało nam się je odnieść. Mam nadzieję, że w poniedziałek z Zagłębiem zagramy podobnie - mówi Sergei Krivets, strzelec pierwszej bramki dla Lecha w meczu z ŁKS-em Łódź.
Postawę białoruskiego pomocnika w tym spotkaniu docenił także trener Jose Mari Bakero, który chwalił go na konferencji pomeczowej. Szkoleniowiec Kolejorz był również zadowolony z odblokowania Artioma Rudneva i bramek innych pomocników. - Zwycięstwo było Lechowi bardzo potrzebne. ŁKS za wysoko nie zawiesił poprzeczki, ale w takiej sytuacji nie można się męczyć tylko trzeba pewnie wygrać. I to się Lechowi udało. Podoba mi się, że każdą bramkę strzelił ktoś inny. Zawsze lubię, kiedy drużyna wysoko wygrywa, a zdobycz rozkłada się na kilku graczy - dodał dziennikarz Radia Merkury Grzegorz Hałasik.
Po tym zwycięstwie nie można jednak popadać w hurraoptymizm, co zaraz po meczu przyznawali także piłkarze. Przede wszystkim ŁKS jest jednym z najsłabszych zespołów w całej lidze, a poza tym Kolejorzowi ten mecz się doskonale ułożył. W tym sezonie poznaniacy niejednokrotnie pokazali, że gdy wszystko idzie po ich myśli to potrafią odnosić efektowne zwycięstwa. - Największy pozytyw tego meczu jest taki, że w końcu się odblokowaliśmy. Presja niestrzelonej bramki cały czas na nas ciążyła i mocno nam dokuczała. Bardzo to w szatni czuliśmy - przyznał kapitan Lecha Poznań Grzegorz Wojtkowiak.
To zwycięstwo niestety nie pozwoliło Lechowi na zmniejszenie dystansu do lidera. Śląsk nie stracił punktów w Zabrzu i Kolejorz wciąż traci do wrocławian dziewięć oczek. Do zakończenia piłkarskiej jesieni pozostała jeszcze tylko jedna kolejka, w której poznaniacy zmierzą się na własnym boisku z Zagłębiem. - Lechici dotrzymali słowa i wreszcie zaczęli stwarzać więcej sytuacji. Kolejorz nie zadowolił się jednobramkowym prowadzeniem i dalej atakował, co przełożyło się na tak efektowny wynik. Czy ten rezultat zamazuje ostatni obraz Lecha? Przedwcześnie by na to odpowiedzieć. Poczekajmy do meczu z Zagłębiem przestrzega Grzegorz Hałasik.
Zapisz się do newslettera